Chodzi przede wszystkim o nowy blok węglowy w jej najważniejszej spółce zależnej – Elektrowni Kozienice. Umowy prywatyzacyjnej nie podpisano z Electricite de France, ponieważ inwestor nie chciał gwarantować, że zwiększy moce wytwórcze Enei, wykorzystując właśnie technologię węglową.
Analitycy przez cały czas trwania negocjacji z EDF i innymi podmiotami przypominali, że dla spółki najlepsze byłoby jak najszybsze wyłonienie inwestora, który zadba o to, by Enea spożytkowała w końcu pieniądze zebrane z debiutu giełdowego jeszcze w 2008 r. (niemal 2 mld zł). Ze względu na to,?że po wielomiesięcznych negocjacjach do transakcji w ogóle nie doszło, eksperci rynkowi uważają ten czas za zmarnowany dla spółki. Obecnie ma ona do wydania już niemal 3 mld zł.
Co teraz z Kozienicami? Wbrew pesymistycznym głosom, prezesi spółek budowlanych oceniają przetarg na budowę nowego bloku jako jeden z najbardziej zaawansowanych na rynku. Kozienice są wymieniane tuż obok Opola (tam dwa nowe bloki chce zbudować Polska Grupa Energetyczna) i Jaworzna (należy do Tauronu) oraz Turowa (PGE).
W Kozienicach ma powstać jednostka o mocy do 1000 MW. Koszt takiego przedsięwzięcia to 5–6 mld zł. Połowę tej kwoty spółka może więc wyłożyć z własnych środków.
O tym, że przygotowania do budowy trwają, świadczy m. in. fakt, że spółka Elektrownia Kozienice wchłonęła w ostatnich dniach spółkę celową Kozienice II. Podmiot ten utworzono trzy lata temu, by zajął się przygotowaniem budowy. Skąd to obecne przekształcenie kapitałowe?