Od wczoraj w pięciu kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej trwa strajk włoski, ale planowane od dzisiaj dwugodzinne przestoje w pracy na każdej zmianie zostały odwołane. Górnicy uzależniają dalszy protest od efektu rozpoczynających się o godz. 10.00 rozmów na forum Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego.
– Jeśli nastąpi zbliżenie stanowisk, nie zaczniemy akcji strajkowej, ale jeśli zarząd nadal będzie grał na zwłokę, to będzie nawet strajk generalny. Potrafiliśmy zatrzymać kopalnie na dobę, możemy i na tydzień – mówi Piotr Szereda, rzecznik jastrzębskich związkowców.
Zatrzymanie kopalń na dobę 18 kwietnia kosztowało JSW ponad 25 mln zł utraconych przychodów. Z naszych szacunków wynika, że przez strajk włoski produkcja węgla będzie mniejsza o 20 proc. – to daje na dobę ok. 5 mln zł utraty sprzedaży. Spółka twierdzi, że nie ma zakłóceń w pracy, a „raport strajkowy” ma przedstawić dzisiaj.
Ale strajk generalny to niejedyna możliwa forma protestu. – Jeśli nie dojdzie do przełomu w rozmowach, to w przyszłym tygodniu w grupach po tysiąc osób z każdej kopalni udamy się na rozmowy z zarządem – zapowiada Roman Brudziński, wiceszef „S” w JSW.
Górnicy z JSW nie godzą się na planowane przez resort skarbu wejście firmy na giełdę 30 czerwca (MSP chce sprzedać część akcji w ofercie, nawet za ponad 3 mld zł). Żądają m.in. darmowych akcji dla wszystkich pracowników (część z nich nie ma do tego prawa), dziesięć lat gwarancji pracy i podwyżek wynagrodzeń o 10 proc. Póki nie będzie podpisanego porozumienia z załogą, Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki nadzorujący górnictwo, nie wyda zgody na debiut spółki.