Branża chemiczna była jedną z tych, które zostały bardzo mocno dotknięte przez kryzys finansowy. Spowodowany nim spadek popytu przełożył się na pogorszenie wyników firm z sektora. By sprostać trudniejszym warunkom, musiały one ograniczyć produkcję i przeprowadzić programy restrukturyzacji. Po zakończeniu kryzysu sytuacja branży się jednak poprawiła. 2010 r. był kolejnym rokiem wzrostu. Zdaniem ekspertów lepszy powinien być również 2011 r. Zwyżki produkcji nie będą jednak już tak dynamiczne. Największym wyzwaniem dla branży wciąż pozostaje ekspozycja na cykle gospodarcze. – Widząc rekordowe zyski firm chemicznych z całego świata, możemy odnieść wrażenie, że kryzys został przezwyciężony znacznie szybciej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać jeszcze na początku 2010 r. Ten rok z pewnością będzie rokiem uspokojenia, z niższym poziomem wzrostu – oceniał na początku 2011 r. Alexander Keller z Roland Berger Strategy Consultants. Jego zdaniem bardziej interesujące i groźne wydają się perspektywy na 2012 r. i kolejne lata. Większość firm stara się bowiem utrzymać programy inwestycyjne, by nadążyć za popytem, co w średnim i długim okresie może doprowadzić do kolejnego pogorszenia ich sytuacji w związku z nadwyżką mocy produkcyjnych.
[srodtytul]Wolniejszy wzrost[/srodtytul]
W 2010 r. globalna produkcja chemiczna (bez uwzględnienia branży farmaceutycznej) wzrosła o 9,3 proc. Po dwóch latach spadków branży udało się powrócić do poziomów sprzed kryzysu. W minionym roku sprzyjały jej przede wszystkim duży popyt oraz uzupełnianie zapasów przez kluczowe działy konsumenckie. Największe zwyżki zanotowały Azja (bez Japonii), gdzie produkcja zwiększyła się o 13 proc., oraz Unia Europejska (wzrost o 10,1 proc.). Zwyżki w Azji to zasługa przede wszystkim Chin. Firmom chemicznym z tego kraju sprzyjały bowiem rządowe programy stymulujące gospodarkę. W Japonii wzrost sięgnął natomiast 8,8 proc., głównie dzięki większemu popytowi zorientowanego na eksport przemysłu samochodowego i elektronicznego. Jakie są perspektywy na ten rok?
Zdaniem ekspertów dynamika wzrostu branży nie będzie aż tak wysoka jak w 2010 r. Przedstawiciele BASF prognozują, że na całym świecie produkcja zwiększy się o 5,2 proc. Produkcja większości krajów uprzemysłowionych nie powróci jednak jeszcze do poziomów sprzed kryzysu. Najwyższego wzrostu eksperci spodziewają się po Azji (z wykluczeniem Japonii), gdzie produkcja powinna się zwiększyć o 9,6 proc. Region ten będzie się rozwijał tak szybko głównie za sprawą Chin, dla których prognozowany jest wzrost produkcji o 12,1 proc. Słabiej wyglądać będzie sytuacja w innych częściach świata. W Ameryce Południowej zwyżka sięgnie 4,3 proc., w USA wyniesie 3,3 proc., a w Europie 2,9 proc. Rozwojowi branży w Stanach Zjednoczonych będzie sprzyjał spadek cen benzyny, co uczyni ten kraj bardziej konkurencyjnym. Przyczyną zwyżek w Ameryce Południowej będzie natomiast solidny popyt na rodzimych rynkach oraz wzrost inwestycji budowlanych i infrastrukturalnych w Brazylii. Największe spowolnienie zanotuje Japonia, gdzie prognozowany jest wzrost produkcji o 1,9 proc.
Zwyżki spodziewane są również w kolejnych latach. W średnim terminie prognozowany jest przeciętny wzrost produkcji na świecie o 5,2 proc. rocznie. Liderem pozostanie Azja, gdzie notowana będzie przeciętna zwyżka na poziomie 8,5 proc. W Ameryce Południowej średnioterminowe prognozy przewidują wzrost na poziomie 3,5 proc., a w USA – 2,4 proc. rocznie. Najsłabiej rozwijać się będzie branża w Japonii, dla której prognozy przeciętnego wzrostu to 1,4 proc. Eksperci spodziewają się, że wywołane kryzysem załamanie produkcji doprowadzi do dalszych zmian strukturalnych, a japońska branża wróci do wcześniejszych poziomów dopiero w 2015 r.