Nie będziemy ściągać Puław z giełdy

Z Jerzym Marciniakiem, prezesem Azotów Tarnów.

Aktualizacja: 16.02.2017 04:05 Publikacja: 20.12.2012 05:00

Jerzy Marciniak, prezes Azotów Tarnów

Jerzy Marciniak, prezes Azotów Tarnów

Foto: Archiwum

W branży chemicznej już czuć spowolnienie. Jak się przygotowujecie na początek roku, który ma być jeszcze trudniejszy?

We wszystkich spółkach grupy trwają właśnie intensywne prace nad przyszłorocznymi budżetami. W spółce dominującej będzie on zatwierdzany na przełomie grudnia i stycznia. Plan zakłada ograniczenie kosztów stałych, ale nie tylko przez redukcję kosztów pracy, lecz np. przez poszukiwanie tańszych dostawców surowców, w szczególności gazu.

Jeśli kryzys będzie dawał się mocniej we znaki, to zrezygnujemy też z niektórych prac modernizacyjnych. Nie oznacza to jednak, że w ogóle nie przewidujemy przeprowadzania remontów. One będą wykonywane, ale w zakresie niezbędnym dla prowadzenia biznesu.

W najbardziej drastycznym przypadku nie wykluczamy też ograniczeń w produkcji.

Przygotowane trzy scenariusze inwestycyjne zakładają wydatki od 250 do 700 mln zł. Czy już zapadła decyzja, którą wersję wdrożycie?

Ta decyzja nie została jeszcze podjęta i nie należy się jej spodziewać nawet na początku stycznia. Na bieżąco obserwujemy sytuację, ale nie czekamy z rozpoczęciem jakiejś inwestycji.

Na razie idziemy według pośredniego planu (zakłada inwestycje warte 400 mln zł – red.), a w razie potrzeby będziemy go ograniczać lub rozszerzać. Jeśli chodzi o nasze przewidywania co do rozwoju wypadków, to jesteśmy optymistami, tyle że bardziej czujnymi.

Liczycie na zatwierdzenie prospektu przez KNF do końca roku, a do świąt na zgodę Komisji Europejskiej na fuzję z Puławami. Zakładając, że któraś z tych decyzji się opóźni, to czy zwołując kolejne walne macie pewność otrzymania ponownej zgody akcjonariuszy na transakcję?

Prowadzimy proces zgodnie z określonym harmonogramem, który ciągle poddajemy aktualizacji. Ale do czasu publikacji prospektu nie chcę go komentować.

Na jaki pakiet w Puławach liczycie dzięki wymianie akcji?

Chcielibyśmy konsolidować Puławy. Docelowo interesuje nas całość udziałów. To zawsze była spółka dywidendowa, więc lepiej mieć 90 proc. niż 51 proc. jej akcji.

Żeby ściągnąć ją z giełdy?

Nie ma takich planów. W Policach jesteśmy już od dwóch lat i spółka jest notowana na GPW. To prawda, że utrzymywanie spółki na giełdzie kosztuje, ale z drugiej strony ważne jest to dla regionu i dla rynku kapitałowego. Jeśli chce się coś zbudować na trwałe, to trzeba również ponosić koszty.

Grupa Azoty to dziś marka wszystkich waszych spółek zależnych. Docelowo taką nazwę ma przyjąć grupa po połączeniu Tarnowa i Puław. Czy to będzie holding?

Nie zamierzamy tworzyć tzw. czapki nad wiodącymi czterema spółkami grupy. Nie zależy nam na rozbudowywaniu części administracyjnej i to nie tylko dlatego, że szkoda na to pieniędzy. Po konsolidacji tarnowska spółka będzie spółką matką wobec zakładów w Policach, Kędzierzynie i Puławach. Każda z tych firm zachowa swoją tożsamość i lokalizację siedziby. Natomiast Grupa Azoty – jak wynika z naszego porozumienia z ZAP – będzie wspólnym przedrostkiem dla nazwy każdej z tych spółek.

Czy oprócz kupna Siarkopolu i Organiki Sarzyna powstająca grupa będzie zainteresowana kolejnymi przejęciami?

Na razie jesteśmy w trakcie procesu kupna pakietu większościowego kopalni siarki od Skarbu Państwa. Z kolei Puławy przygotowują się do kupna Sarzyny. Proces już się rozpoczął.

Nam też proponowano przystąpienie do niego, ale po pierwsze mamy projekty rozwoju wewnętrznego, a po drugie – zakładając, że będziemy z Puławami w jednej grupie – nie zamierzamy podbijać ceny w tej licytacji.

Kiedyś byliśmy też zainteresowani Anwilem i Spolaną, ale w tych przypadkach nie doszło do transakcji.

Jak zamierzacie konkurować na rynku europejskim z największymi producentami nawozów i chemikaliów?

Przede wszystkim wspólnie będziemy kupować więcej surowców, zwłaszcza węgla, gazu, fenolu czy benzenu, a to nam da dużą siłę negocjacyjną. Na pewno nie zwiększymy dzięki połączeniu pakietu produktów czy nie zaczniemy z dnia na dzień wytwarzać większej ilości towaru. Ale oszczędzimy i to nie tylko na zakupach, ale też na logistyce czy marketingu. Synergie, które powstaną po konsolidacji, należy liczyć w grubych milionach.

Jak dacie sobie radę z konkurentami rosyjskimi, którzy mogą zalać rynek tanimi nawozami?

Problem z produktami przemysłu rosyjskiego polega na tym, że tamtejsze fabryki mają nieporównywalnie mniejsze do naszych koszty zakupu gazu. Dlatego ta rywalizacja nie będzie równa dopóty, dopóki nasze zakłady nie będą kupować surowca po tej samej cenie jak Rosjanie. Od stycznia gaz będzie dla nas tańszy (o 3,3 proc. – red.). Choć nie jest to jeszcze cena konkurencyjna, wolny rynek spowoduje, że będziemy mogli go kupować na giełdzie. Już teraz to się dzieje – gaz z Niemiec jest dostarczany głównie do Polic. Ale nadal są niewystarczające możliwości jego przesyłania.

Liczyliście na większą obniżkę taryfy przez PGNiG?

Szacowaliśmy, że w najlepszym wypadku będzie to  5 proc. Według naszych podejrzeń PGNiG udało się wynegocjować z Gazpromem obniżkę rzędu 17–20 proc., ale spółka gazowa ma spore potrzeby, więc liczyliśmy na 4–5 proc.

Przyznał pan, że jesteście zainteresowani uczestnictwem w projektach łupkowych. Taką samą deklarację składał prezes Puław. Na czym miałoby polegać to uczestnictwo?

Jeśli mowa o gazie łupkowym, to ze względu na naszą politykę dywersyfikacji dostaw surowca moglibyśmy gwarantować odbiór dużych wolumenów. Nie jesteśmy jednak zainteresowani wydobywaniem gazu. Tym niech zajmą się znające przedmiot firmy. Nam tańszy gaz jest potrzebny, by się rozwijać.

Dlaczego opłacalność projektu petrochemii w Gdańsku, przygotowywanego z Lotosem, będzie analizowana aż rok?

Trzeba przeanalizować dwie wersje tej inwestycji. Każda z nich wymaga przeprowadzenia badań wstępnych i już samo to pochłonie około 3 mln zł. Ponadto trzeba zaprojektować te instalacje, bo dopiero wtedy będziemy w stanie powiedzieć, w jakiej cenie otrzymamy produkty. Projekty chemiczne są szyte na miarę. Nie ma gotowych, które można wziąć z półki.

Koszty inwestycji właściwej pokryje głównie Tarnów?

Takich szczegółów jeszcze nie ustaliliśmy. Liczymy jednak mocno na wsparcie ze strony „Inwestycji polskich". Myślę, że konsorcjum banków łącznie z BGK mogłoby udzielić kredytu. Zabezpieczeniem byłyby aktywa nasze i Lotosu wniesione do planowanej spółki celowej.

CV

Szef Azotów Tarnów pełni  funkcję od czterech lat. Jest to już druga jego kadencja. Podczas pierwszej  odpowiadał za wprowadzenie spółki na GPW. Potem nadzorował przejęcie Zakładów Azotowych Kędzierzyn (w 2010 r.) i polickiej spółki chemicznej (w 2011 r.). Teraz grupa planuje się połączyć z zakładami z Puław. Czeka na zgodę KE na fuzję i decyzję KNF w sprawie prospektu.

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc