Wartość transakcji szacowana jest na około 1,1 mld zł. Jaką dokładnie część wydatków poniesie Energa, nie ujawniono. Po sfinalizowaniu umowy Energa przejmie dwie działające w północnej Polsce farmy wiatrowe o łącznej mocy zainstalowanej 114 MW oraz pakiet projektów, czyli więcej niż PGE, która kupi wiatraki o mocy 70,5 MW oraz pakiet projektów obecnie rozwijanych.

W ubiegłym tygodniu Energa i PGE podpisały też z duńskim Dong Energy Wind Power umowę, na mocy której za około 1 mld zł przejmą istniejące farmy wiatrowe i ich projekty o mocy blisko 900 MW.

Wiceminister skarbu Paweł Tamborski we wczorajszym wywiadzie powiedział nam, że rząd, prywatyzując za kilka miesięcy Energę i wprowadzając ją na giełdę, dopuszcza możliwość zezwolenia jej na podniesienie kapitału. Czy fakt, że obecnie spółka angażuje się w duże inwestycje, zwiększa prawdopodobieństwo, że podczas IPO nastąpi emisja nowych akcji? – Przedstawiciele Ministerstwa Skarbu informowali już wcześniej, że przed IPO Energi może dojść do wypłaty dużej dywidendy, by „nie prywatyzować gotówki". Dlatego dzisiaj zakup aktywów odnawialnych oznacza raczej tyle, że rząd będzie miał do wypłaty mniejszą dywidendę. Natomiast decyzja o podwyższaniu kapitału przez Energę będzie zależała moim zdaniem od dalszych planów inwestycyjnych spółki – mówi Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK.

Energa podała wczoraj w komunikacie, że transakcja z Iberdrolą będzie finalizowana za kilka miesięcy. Można więc przypuszczać, że o wielkości dywidendy czy wielkości ewentualnej emisji przesądzi to, kiedy ostatecznie Energa wyda pieniądze potrzebne do przejęcia farm wiatrowych.

– Grupa wyraźnie zdaje sobie sprawę, że może mieć w przyszłości kłopot z bilansem zielonych certyfikatów. A przecież szykuje się do debiutu jako spółka wyróżniająca się w skali kraju jako bardzo „zielona". Dlatego rozbudowa jej portfolio mocy wytwórczych w energetyce odnawialnej nie tylko jest jak najbardziej wskazana, ale też stanowić powinna dobre „investment story" – podsumowuje Paweł Puchalski.