Aleksander Grad, kierujący PGE Energia Jądrowa, spółką celową powołaną do realizacji tego projektu, podkreślał, jak istotne jest znaczenie programu energetyki jądrowej, który musi przyjąć rząd. – Dotyczy on nie tylko spraw ważnych dla inwestora, ale również reguluje kwestie dotyczące całego otoczenia projektu – mówił.

Poparł go Dariusz Lubera, prezes Tauronu. – Bez jasno postawionych założeń tego modelu i decyzji, czy ten projekt rzeczywiście powstanie, trudno o dalsze prace – mówił. Zwrócił uwagę, że Tauron energetyką jądrową jest zainteresowany od dłuższego czasu. – Już wcześniej wpisaliśmy w strategii budowanie kompetencji w tej dziedzinie. I to Tauron podjął inicjatywę, by w przygotowaniach do budowy elektrowni oprócz PGE udział brały również inne polskie spółki – wyjaśniał.

Szef Narodowego Centrum Badań Jądrowych prof. Grzegorz Wrochna zwrócił uwagę, że nie chodzi obecnie o to, by państwo dokładało do projektu jądrowego. Wyjaśnił też, że decyzja kierunkowa co do rozwoju technologii w Polsce została już podjęta: rząd przyjął bowiem politykę energetyczną kraju do 2030 r., w której atom jest jednym ze sposobów na różnicowanie źródeł, z których czerpiemy energię.

Również zewnętrzni inwestorzy uważają, że Polska powinna rozwijać się w tym kierunku. – W zoptymalizowanym miksie energetycznym jest miejsce dla elektrowni jądrowej – powiedział Grzegorz Górski, prezes GDF Suez Energia Polska. Reprezentowany przez niego francuski koncern zadeklarował gotowość współpracy przy realizacji projektu.

Rzecz w tym, że premier Donald Tusk nie wyklucza opóźnień w rozwoju technologii w Polsce. – Nie wykluczam, że miejsce dla energetyki jądrowej znajdzie się w polskim miksie energetycznym, ale w perspektywie odleglejszej, niż planowaliśmy – mówił szef rządu w II poł. czerwca. Z jego ostatnich wypowiedzi wynika, że priorytetem staje się promowanie węgla jako źródła zaopatrzenia w energię.