Kto zapłaci za łączenie spółek

Przedstawiciele Skarbu Państwa twierdzą, że planowana konsolidacja sektora nie zaburzy konkurencyjności naszego rynku. Jednak część ekspertów uważa, że istnieje takie ryzyko.

Aktualizacja: 07.02.2017 00:05 Publikacja: 05.02.2015 05:00

Kto zapłaci za łączenie spółek

Foto: Fotorzepa, Wojciech Grzędziński Wojciech Grzędziński

Do tej pory, analizując temat połączeń kapitałowych pomiędzy spółkami energetycznymi kontrolowanymi przez MSP, niewiele miejsca poświęcono temu, jak może to wpłynąć na cenę energii. Z jednej strony chodzi o cenę hurtową dla sprzedawców niezależnych zaopatrujących się na Towarowej Giełdzie Energii czy też bezpośrednio u największych wytwórców, ale z drugiej – także o cenę płaconą przez odbiorców końcowych. Jak wynika z nieoficjalnych informacji (niepotwierdzonych jeszcze przez MSP), ma dojść do utworzenia dwóch grup energetycznych w miejsce działających dziś czterech. Łączyć miałyby się z jednej strony Polska Grupa Energetyczna z Energą, a z drugiej Tauron z Eneą.

Konkurencja europejska, czy polska?

Wśród argumentów MSP koronny jest ten dotyczący potrzeby zwiększania konkurencyjności naszych firm na rynku europejskim. Z analiz Skarbu wynika bowiem, że spośród naszych spółek energetycznych tylko PGE jest zauważalne na mapie producentów prądu w Europie, i to zaledwie z 2-proc. udziałem. Największy udział w europejskim rynku wytwarzania ma EdF (18,8 proc.), a także RWE (7,2-proc.), które działają również w naszym kraju, ale też w wielu innych państwach poza naszym kontynentem. – Przyszłość energii rozstrzygnie się w ramach konkurencji w wymiarze europejskim, gdzie liczy się skala działania. Polskie spółki energetyczne należą do największych firm w kraju, ale w pojedynkę są za małe w porównaniu z największymi graczami europejskimi – mówiła nam Agnieszka Jabłońska-Twaróg, rzeczniczka resortu.

W tej chwili jednak rynek energii jest głównie rynkiem wewnętrznym. Jak wynika z analiz MSP, tylko PGE handluje wytworzoną w rodzimych siłowniach energią, dostarczając ją np. do niemieckiego systemu poprzez spółkę PGE Trading, która działa w Berlinie, czeskiej Pradze i słowackiej Bratysławie. Sytuacja może się zmienić dopiero po oddaniu większej liczby połączeń międzysystemowych, w tym mostu energetycznego Polska–Litwa.

Na razie jednak potencjalne połączenia będą analizowane w kontekście polskiego rynku. A tu cztery państwowe koncerny trzymają w swoim ręku ponad 64 proc. wytwarzania i mają 89 proc. udział w rynku sprzedaży (dane za 2013 r.).

Cena hurtowa raczej bez zmian, ale...

Większość ekspertów uważa, że podwójna fuzja firm nie będzie miała znaczącego wpływu na funkcjonowanie systemu energetycznego, a co za tym idzie, na hurtowe ceny prądu. – Cenę hurtową energii wyznacza koszt jej wytworzenia w elektrowniach znajdujących się w skrajnej części systemu, a nie w jego podstawie. Dziś tym wyznacznikiem są najstarsze siłownie Tauronu, a zakłady PGE stanowią jego podstawę. Po utworzeniu duopolu Tauronu z Eneą i PGE z Energą sytuacja ta zasadniczo się nie zmieni. Dlatego nie spodziewam się zmian ceny hurtowej – argumentuje Krzysztof Kubiszewski, analityk DM Trigon.

Podobnego zdania jest Piotr Dzięciołowski z DM Citi Handlowego. – Należąca do gdańskiego koncernu Elektrownia Ostrołęka jest siłownią systemową, więc nie ma większego wpływu na ceny hurtowe. Trochę większy na nie wpływ może mieć przejęcie przez Tauron kontroli nad rozbudowywanymi dziś przez Eneą Kozienicami. Ale także to nie powinno zbytnio zaburzyć dzisiejszego obrazu systemu – twierdzi.

Jednak ta układanka może się rozbić o jeden szczegół. A skutkiem może być właśnie skok cen energii na giełdzie, które i tak są już zauważalnie wyższe niż te na niemieckim rynku hurtowym. Zdaniem Kubiszewskiego istnieje ryzyko zmiany cen energii w rozliczeniach wewnątrzgrupowych (wytwarzanie-sprzedaż), jeśli UOKiK nie nałoży na wytwórców obliga giełdowego w obrocie hurtowym.

– Do 2017 roku PGE obowiązuje obligo giełdowe, ponieważ otrzymuje przychody z tytułu KDT (rekompensaty za rozwiązanie kontraktów długoterminowych – red.). Kiedy z rynku zniknie duży kupujący, jakim jest dziś Energa, a grupa utworzona z połączenia gdańskiej spółki oraz PGE będzie wewnętrznie bilansować i dodatkowo sprzedawać energię dla dużego kupującego, jakim nadal pozostałaby grupa Tauronu z Eneą, to może dojść do zmniejszenia podaży na giełdzie, wzrostu ceny hurtowej, co stanowiłoby utrudnienie dla segmentu sprzedaży połączonych Tauronu i Enei – argumentuje Kubiszewski. Jego zdaniem do tego nie dojdzie, bo UOKiK może nałożyć na grupy obligo sprzedaży energii przez giełdę. – Pozostaje jednak pytanie, czy nawet w przypadku ustanowienia obliga giełdowego rynek ten nie zostałby zdominowany przez dwa podmioty – zastanawia się analityk DM Trigon.

Ireneusz Łazor, prezes TGE, jest przekonany, że malejące obligo nie będzie miało istotnego wpływu na płynność rynku energii na polskiej giełdzie. Jak wskazuje, już dziś wielkość handlu na rynkach energii znacznie przekracza minimalne wymogi obrotu. – W najbliższej przyszłości wpływ na rozwój giełd energii w Europie będą miały regulacje i proces integracji rynków, w którym poprzez TGE będą uczestniczyć polskie firmy – wyjaśnia Łazor.

Mniej konkurencyjny rynek sprzedaży

Znacznie większe ryzyko zmniejszenia konkurencyjności eksperci widzą w biznesie sprzedaży do odbiorców końcowych, mimo że działają tu także niezależni sprzedawcy, jak Duon czy Cyfrowy Polsat. – Wzrost cen energii do klientów końcowych może być skutkiem ubocznym planowanej konsolidacji sektora energetycznego – stwierdza Paweł Puchalski, szef działu analiz giełdowych DM BZ WBK. Bo nie zna żadnego przypadku kraju, w którym zmniejszenie liczby graczy doprowadziłoby do większej konkurencji między pozostałymi na rynku podmiotami. Teraz mamy do czynienia z sytuacją, w której cztery grupy rywalizują o klientów, czasem kosztem marży. – Jeśli dojdzie do powstania duopolu firm państwowych, utworzone spółki będą nastawione na maksymalizację zysków, ale z drugiej strony będą mogły sobie też pozwolić na zaoferowanie klientom cen konkurencyjnych względem tych, które dają dziś niezależni sprzedawcy – argumentuje Puchalski.

Z dokumentów MSP, do których dotarliśmy, wynika, że jednym z potencjalnych efektów synergii po konsolidacji sektora w segmencie obrotu może być obniżenie taryf.

Zapytany o ten efekt synergii Leszek Juchniewicz, były prezes URE, a dziś ekspert organizacji Pracodawcy RP, mówi: – Teoretycznie jest to możliwe, bo koszty stałe w większym podmiocie będą się rozkładać na większą liczbę obsługiwanych liczników. Jednakże obawiam się, czy ten pozytywny efekt nie zostanie zniwelowany czy osłabiony ruchami przeciwstawnymi.

Chodzi mu o to, że po konsolidacji będziemy mieli do czynienia z dwoma organizmami, które do tej pory były zarządzane w trochę inny sposób i wyposażone w inne systemy IT. Różni je nawet stopień rozwoju sieci dystrybucyjnej. – To będzie wymagało unifikacji w ramach powstających grup, co może doprowadzić do konieczności zwiększenia nakładów inwestycyjnych – argumentuje Juchniewicz.

Jego zdaniem nie bez znaczenia są też w tym wypadku aspekty społeczne oraz skłonność zarządów powstających grup do przeprowadzania rzeczywistych działań restrukturyzacyjnych, w tym także zatrudnienia.

Wspominając poprzednią konsolidację przeprowadzoną na bazie programu dla sektora z 2006 r., kiedy powstała idea utworzenia czterech państwowych grup, Juchniewicz zauważa, że doszło wtedy do znaczącego skoku cen hurtowych. Miało to po części związek z uwolnieniem od połowy 2007 r. cen energii dla biznesu. – Nie można zapominać o tym, że każdy ruch polegający na koncentracji nie sprzyja liberalizacji rynku – podkreśla Juchniewicz. Dlatego uważa, że niezależni sprzedawcy mają prawo czuć się zagrożeni. Dla nich utworzenie duopolu oznacza skrócenie możliwości zaopatrywania się w energię u państwowych wytwórców.

– Poza dużymi grupami skorzystają niezależni sprzedawcy, tacy jak Duon czy Energia dla Firm, którzy mają szansę wypracowywać lepsze marże – twierdzi z kolei Dzięciołowski.

[email protected]

Jaki parytet wymiany? | Obawy inwestorów mniejszościowych

Drobni akcjonariusze główkują dziś jak zarobić lub nie stracić na akcjach. Obawiają się zwłaszcza inwestorzy mniejszościowi w Enerdze i Enei, bo to właśnie pakiety należące do Skarbu Państwa w tych firmach mają być podobno wnoszone aportem odpowiednio do PGE i Taurona. Obawy widać po spadkach notowań tych firm, które w ciągu tygodnia poleciały w dół w Enerdze o ok. 10 proc., a w Enei o ponad 3 proc. To oznacza, że mniejszościowi akcjonariusze tych firm raczej nie wierzą, że uda im się wywalczyć dobry parytet wymiany. Nie zgadza się z tym mec. Andrzej Mikosz, partner w kancelarii K&L Gates i były szef MSP. Paradoksalnie uważa on, że akcjonariusze mniejszościowi spółek wchłanianych są w lepszej sytuacji niż drobni akcjonariusze PGE i Taurona. – Ci pierwsi mogą bowiem liczyć na premię za przejęcie – argumentuje. Jak podkreśla, kwestia ustalenia parytetu wymiany akcji w tej transakcji będzie niezwykle trudna. W jego ocenie najkorzystniej dla odbiorców końcowych energii byłoby, gdyby proces odbył się w sposób bezgotówkowy, czyli przez wniesienie aportem akcji MSP małych grup do tych większych. – Koszt takiego połączenia powinien ponieść Skarb Państwa przez zmniejszenie udziału w akcjonariacie spółek przejmujących – twierdzi Mikosz. Samo MSP zapewnia jednak, że cały proces odbędzie się z poszanowaniem praw inwestorów mniejszościowych. 

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc