Jeszcze kilka miesięcy temu zarząd Grupy Lotos prognozował, że w przyszłym roku cena ropy naftowej istotnie wzrośnie, co m.in. przełoży się na zwyżkę zysków z wydobycia tego surowca. Dziś założenia są już całkiem inne. – Po ostatniej decyzji państw zrzeszonych w OPEC myślę, że cena ropy może spaść nawet do 30 dolarów za baryłkę. Nastąpi oczywiście odbicie, ale dopiero wtedy, gdy cele globalnych liderów zostaną osiągnięte – mówi Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.
Dodaje, że niski kurs ropy ma pozytywny wpływ na marże rafineryjne spółki, które ostatnio są jednymi z najwyższych w historii. Nie przekładają się one jednak na adekwatnie wysokie zyski, gdyż firma posiada wysokie zadłużenie w dolarach oraz osiąga słabsze od oczekiwanych wpływy z wydobycia ropy i gazu.
Opłacalne B8
Zarząd przekonuje, że mimo spadających cen surowców cały czas zyskowny jest jeden z flagowych projektów grupy, dotyczący zagospodarowania bałtyckiego złoża B8. – Na złożu prowadzone jest obecnie testowe wydobycie. Do produkcji podłączamy właśnie szósty i ostatni odwiert wydobywczy – twierdzi Olechnowicz. Podtrzymuje plan uruchomienia produkcji przemysłowej na B8 w drugiej połowie przyszłego roku. Wtedy na złożu ma być zainstalowana platforma wydobywcza, która to umożliwi.
Informuje, że inwestycje na B8 zamkną się niższą kwotą, niż pierwotnie planowano. To efekt uzyskanych dotychczas oszczędności m.in. w zakresie ograniczenia wydatków na platformę wydobywczą. Początkowo wydobycie na B8 wynosiło 1,5 tys. baryłek ropy dziennie. Do końca tego roku poziom produkcji powinien wzrosnąć do 3 tys. baryłek. Z kolei docelowo, czyli za rok, ma wynieść około 5 tys. baryłek.
Pod koniec listopada koncern podawał, że na zagospodarowanie B8 wydał około 440 mln zł. Drugie tyle zamierzał jeszcze zainwestować. Wydobywalne zasoby B8 określono na około 4 mln ton ropy oraz 484 mln m sześc. gazu. To ma wystarczyć na prowadzenie produkcji przez kilkanaście lat. Koncesja wydobywcza na B8 obowiązuje do września 2031 r.