Ale wciąż nie wiadomo, nad jaką wielkością należnego od tej operacji podatku będą głosować. Niektórzy mogą być zwolnieni z podatku, a wobec niektórych mogą być zastosowane inne stawki niż 19 proc. – czytamy w uzasadnieniu.

– Obawiam się, że może nastąpić maksymalizacja podatku (19 proc. od wszystkich akcji, czyli 1,06 mld zł – red.), bo jego wysokość zależy od lokalnego organu fiskalnego – podejrzewa Paweł Puchalski z DM BZ WBK.

Manewr Skarbu Państwa, bo to on wystąpił z propozycją, ocenia jako bardzo niekorzystny dla akcjonariuszy mniejszościowych. – Jest on także niekorzystny z perspektywy przyszłych dywidend, bo nie tylko może uszczuplić o ponad miliard złotych wartość PGE, ale także wyzeruje potencjał podziału zysku w przyszłości – zaznacza Puchalski. Jego zdaniem podobny zabieg w przyszłości może być powtórzony w innych spółkach z dużym udziałem rządu, np. PGNiG, Enerdze czy Enei.

– To zwykły rozbój – bez ogródek ocenia Andrzej S. Nartowski, były prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów. – Przedsięwzięcie świadczy dobitnie o tym, że rząd absolutnie nie troszczy się o drobnych inwestorów i jeszcze raz pokazuje, że Akcjonariat Obywatelski nie był udanym projektem – twierdzi. Podejrzewa, że Skarb Państwa będzie chciał złupić spółkę, wyciągając z niej jak najwięcej pieniędzy do budżetu.

Uczestnicy rynku kapitałowego pytani przez nas o potencjalny scenariusz wskazują, że języczkiem u wagi mogą być instytucje. Nie udało nam się dotrzeć do listy zarejestrowanych na poniedziałkowe zgromadzenie PGE. Historycznie przychodzili na nie inwestorzy dysponujący 1,4–1,6 mld głosów, co przy 1,87 mld wszystkich głosów daje widełki 75–85 proc. – Po przekroczeniu 80 proc. głosów podczas WZ teoretycznie możliwe będzie zablokowanie projektu – mówi nam jeden z ekspertów.