Chodzi o duże przedsiębiorstwa i zakłady przemysłowe zużywające rocznie powyżej 25 mln m sześc. surowca. Nowy cennik zatwierdzono do 30 września. Potem taryfy dla odbiorców przemysłowych mają przestać obowiązywać. URE podaje, że wejście w życie nowego cennika oznacza spadek średniej ceny gazu wysokometanowego o 6,7 proc. To efekt niższych prognozowanych kosztów jego pozyskania z importu.

W ocenie specjalistów nowy cennik nie będzie miał istotnego wpływu ani na spółkę, ani na jej klientów. Zwracają uwagę, że tak naprawdę określa on jednie poziom cen maksymalnych. – Taryfa na gaz ustalona dla PGNiG nie ma większego wpływu na wyniki finansowe spółki, gdyż ta zdecydowanej większości swoich dużych odbiorców sprzedaje błękitne paliwo po cenach zbliżonych do obowiązujących na TGE lub innych giełdach europejskich – mówi Krzysztof Pado, analityk DM BDM. Nie wie, w jakim stopniu firma opiera ceny, po jakich sprzedaje surowiec, na kursie obowiązującym na TGE, a w jakim na innych rynkach.

Niektórzy specjaliści uważają, że PGNiG sprzedaje gaz odbiorcom przemysłowym, opierając się przede wszystkim na aktualnych notowaniach surowca na rodzimej giełdzie. Tymczasem te są znacznie wyższe niż na Zachodzie. – Gaz w kontraktach spot, którym handluje się na TGE, jest średnio o 6,5–7 zł droższy na każdej megawatogodzinie niż na giełdach niemieckich. Z kolei w kontraktach terminowych różnica ta sięga 8,5–9 zł – mówi Bartosz Milewski, dyrektor ds. zarządzania portfelem HEG.

Dodaje, że przy kosztach przesyłu gazu z Niemiec do Polski wynoszących średnio 5 zł za 1 MWh import mógłby być opłacalny. Niezależni dostawcy jednak z niego rezygnują ze względu na bariery administracyjne oraz nowe regulacje, w tym zwłaszcza dotyczące obowiązkowych zapasów błękitnego paliwa.