Chodzi o roszczenia wobec Radosława Dudzińskiego, Sławomira Hinca, Mirosława Szkałuby i Grażyny Piotrowskiej-Oliwy w związku z nieprawidłowym rozliczaniem umów handlowych z odbiorcami gazu. Nieprawidłowości miały polegać na braku naliczania klientom wyższych opłat uwzględniających tzw. ciepło spalania. PGNiG ma wystąpić do wymienionych osób z wnioskami o zawarcie ugody. Sprzeciw co do wszystkich podjętych w środę uchwał zgłosiło dwóch akcjonariuszy: Robert Oliwa (mąż Piotrowskiej-Oliwy) i Aleksander Grot. Obaj mają zamiar zaskarżyć decyzje NWZ.

PGNiG odmówiło udzielenia m.in. informacji, kiedy wyśle wnioski o zawarcie ugody i jakich chce odszkodowań.

– PGNiG dysponuje stosownymi ekspertyzami, stanowią one tajemnicę przedsiębiorstwa – podało biuro prasowe. Dodało, że co do zasady firma nie udziela informacji na temat prowadzonych lub ewentualnych sporów prawnych z uwagi na konieczność ochrony: tajemnicy przedsiębiorstwa, dobra prowadzonych lub ewentualnych sporów i interesów firmy. Z pism, które były podstawą zwołania zgromadzenia, wynika, że PGNiG chce od byłych członków zarządu prawie 70 mln zł netto odszkodowania.

– Jest to hucpa. Trudno nawet mówić o zarzutach, bo są to raczej domniemania, niechlujnie spisane na jednej kartce i niesprecyzowane – mówi Piotrowska-Oliwa. Jej zdaniem wskazania tylko czterech osób w okresie, gdy w zarządzie zasiadało ich łącznie siedem, pokazuje, że nie chodzi o sprawę, ale o konkretne osoby. – Nie będziemy zawierać żadnej ugody. Smaczku sprawie dodaje za to fakt, że o rzekomy ubytek w przychodach chce się pozywać jedyny zarząd, dzięki któremu spółka zyskała wiele miliardów euro na zakupach gazu w wyniku renegocjacji kontraktu z Gazpromem w 2012 r. – mówi Piotrowska-Oliwa.