Będą to głównie pracownicy zatrudnieni pod ziemią oraz w zakładach przeróbczych węgla. Na koniec III kwartału 2017 r. w całej grupie pracowało 26,1 tys. osób. Ich liczba ma wzrastać także w kolejnych latach. – Do 2030 r. możemy się liczyć ze wzrostem zatrudnienia w JSW do 1 tys. osób – zapowiedział wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski podczas prezentacji strategii węglowej spółki.

Wzrost zatrudnienia związany jest z planowanym rozwojem firmy. W kolejnych latach JSW zapowiada zwiększenie wydobycia węgla do 18,2 mln ton w 2030 r. z planowanych na ten rok 15,4 mln ton. Jednocześnie ma się zmienić udział węgla koksowego w produkcji – ma on przekroczyć 85 proc. już od 2020 r. W tym roku surowiec ten ma stanowić 74 proc. ogółu wydobycia.

W planach jest budowa głębszych poziomów wydobywczych w kopalniach, udostępnianie kolejnych złóż i pozyskiwanie nowych koncesji, a także modernizacja zakładów przeróbczych. Łączne nakłady całej grupy w latach 2018–2030 sięgną 19 mld zł. Wzmożone prace inwestycyjne skłoniły JSW do rozmów w sprawie przejęcia spółki zajmującej się pracami dla kopalń. Spółka złożyła ofertę zakupu od Kopeksu Przedsiębiorstwa Budowy Szybów. Dobra sytuacja JSW, związana z wysokimi cenami węgla koksowego na światowych rynkach, skutkuje rosnącymi oczekiwaniami pracowników dotyczącymi wynagrodzeń.

Na Śląsku pojawiają się różnego rodzaju spekulacje o wysokiej premii, jaką spółka miałaby wypłacić załodze w tym roku – na 25-lecie istnienia JSW. Tymczasem okazuje się, że na razie o żadnej wypłacie nie ma mowy. – Zarząd nie rozmawia o takiej premii ze związkami zawodowymi – ucina spekulacje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. – Od 1 marca wracają rozwiązania płacowe obowiązujące przed podpisaniem porozumienia z lutego 2015 r. – dodaje.

Porozumienie to zawieszało wypłaty pracownikom niektórych świadczeń, co dawało całej grupie duże oszczędności.