Ostatnie tygodnie przyniosły mocny wzrost cen gazu w Polsce i Europie, mimo że niedawno zakończył się sezon grzewczy, po którym zazwyczaj spadały. Na Towarowej Giełdzie Energii jeszcze pod koniec kwietnia wynosiły poniżej 90 zł za 1 MWh (megawatogodzina). W połowie maja zbliżyły się już do 100 zł. Podobne tendencje obserwowane są również na innych rynkach.
Potrzebna konkurencja
Tymczasem drogi gaz ma negatywny wpływ na wyniki osiągane przez największych jego konsumentów w Polsce. Grupa Azoty, która używa go głównie do produkcji nawozów, zwyżkami cen surowca tłumaczyła słabe wyniki zanotowane na początku roku. Niedawno Wojciech Wardacki, prezes spółki, informował nawet, że trwają analizy umowy zawartej z PGNiG na dostawy błękitnego paliwa pod kątem jej ewentualnej modyfikacji.
Na zmiany nie ma jednak co liczyć. – Ceny oferowane dla firm przez PGNiG są cenami rynkowymi, bazującymi na cenach giełdowych (na co wskazują w komentarzach również przedstawiciele Grupy Azoty). W związku z tym ceny dla klientów PGNiG zmieniają się tak jak ceny rynkowe – informuje departament public relations PGNiG. Tym samym Grupa Azoty i inne firmy obniżek mogą się spodziewać jednie w sytuacji spadków na innych rynkach.
Grupa Azoty rocznie zużywa około 2 mld m sześc. gazu. PGNiG jest dla niej największym dostawcą. Z udzielonych nam odpowiedzi wynika, że nawozowy koncern wydaje się zadowolony z tej współpracy. – Obecnie z uwagi na posiadaną infrastrukturę (magazyny gazu) oraz zaplecze (analitycy i biura tradingowe w kraju i za granicą) PGNiG oferuje Grupie Azoty surowiec po cenach korzystnych rynkowo – twierdzi Artur Dziekański, rzecznik prasowy firmy. Dodaje, że koncern na bieżąco analizuje otoczenie rynkowe pod kątem zmian o charakterze biznesowym w zakresie zaopatrzenia w surowce. W jego ocenie możliwość pojawienia się konkurencyjnych dostawców na polskim rynku gazu niewątpliwie poprawiłaby pozycję negocjacyjną Grupy Azoty. Niezależnie od tego spółka liczy, że w przyszłości rozbudowa terminalu LNG w Świnoujściu i budowa gazociągu Baltic Pipe spowodują zwiększenie źródeł dostaw gazu do Polski, a w konsekwencji ukształtowanie się jeszcze bardziej konkurencyjnych cen.