Od marcowego dołka do pierwszego tygodnia czerwca notowania miedzi na giełdzie w Londynie wzrosły o 26 proc., srebra – o 60 proc., a KGHM – o 85 proc. Dalsza część czerwca to korekta w dół, przy czym miedzi udaje się odrabiać stratę.
Widmo nawrotu
Jak rysują się perspektywy dla metali?
– Ostatnio ogłoszony program wsparcia dla infrastruktury w Chinach, opiewający na 700 mld USD, wpływa na jeszcze większe ożywienie w Państwie Środka. Nowe inwestycje będą generować gigantyczny popyt – mówi Michał Stajniak, analityk rynków surowcowych w XTB. – Co ważniejsze, obecnie ceny terminowe w Chinach znajdują się w tzw. backwardation. Oznacza to wysokie ceny w krótkim terminie oraz niższe w długim. Wynika to z wysokiego popytu. Widać spadek zapasów miedzi oraz innych metali przemysłowych w Chinach.
Wskazuje, że ceny dotarły teraz do ważnego poziomu oporu, który w latach 2018– 2019 był poziomem wsparcia, czyli 5,7–5,8 tys. USD. – Biorąc pod uwagę ożywienie w Chinach, poziom ten raczej nie powinien stanowić dużego problemu i ceny powinny powrócić do zakresu 6–6,3 tys. USD, gdzie znajdowały się tuż przed okresem epidemii. Dotarcie do tego poziomu może być jednak nieco dłuższe niż trwające obecnie bardzo silne odbicie. Jest to powiązane z czyhającą niepewnością dotyczącą epidemii – ocenia Stajniak.
Podkreśla, że ryzykiem dla miedzi i innych metali przemysłowych jest druga fala epidemii. – Już w tym momencie mówi się o zamykaniu szkół w Chinach. Niemniej nie wydaje się, żeby Chiny decydowały się obecnie na drugie zamknięcie, biorąc pod uwagę ogromną ilość pieniędzy pompowanych w gospodarkę. Jednak w przypadku zatrzymania ożywienia w Chinach i na całym świecie, cena może cofnąć się do zakresu 5,2–5,3 tys., niemniej nie wydaje się, aby był to scenariusz bazowy – uważa Stajniak.