Najpierw Bełchatów, później Warszawa – taki jest plan protestów związków zawodowych z kopalń węgla brunatnego należących do Polskiej Grupy Energetycznej. Najbliższa pikieta odbędzie się w piątek przed budynkiem PGE w Bełchatowie, skąd koncern energetyczny nadzoruje działalność swoich kopalń węgla i opalanych tym surowcem elektrowni. Związkowcy ostrzegają, że będzie to pierwszy, lecz nie ostatni protest, który ma uwidocznić utratę ich zaufania do władz PGE i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, „który najwidoczniej nie radzi sobie z tak ważnym dla bezpieczeństwa energetycznego państwa resortem" – kwitują zrzeszone w PGE związki zawodowe w swoim oficjalnym stanowisku.
Społeczne niepokoje
Górnicy domagają się przede wszystkim budowy kopalni odkrywkowej Złoczew, która ma przedłużyć pracę Elektrowni Bełchatów. Związkowcy podnoszą, że przeciągają się procedury pozyskiwania koncesji na wydobycie surowca z odkrywki Złoczew i nowej koncesji na złoże Turów, które umożliwi funkcjonowanie tej kopalni aż do 2044 r. Górnicy zarzucają też władzom spółki pozorowany dialog społeczny i są zaniepokojeni doniesieniami o planach wyłączenia z koncernów energetycznych aktywów węglowych. W liście do premiera Mateusza Morawieckiego z 1 lipca podkreślają, że kompleksy energetyczno-wydobywcze Bełchatów i Turów dają bezpośrednio pracę 30 tys. osobom, a w firmach kooperujących pracuje kolejne 40 tys. „Brak uzyskania koncesji oznacza całkowite załamanie rynku pracy, a tym samym głębokie i dramatyczne w skutkach zmiany społeczne" – piszą związkowcy w liście do premiera.
Zarzuty odpiera zarząd PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, który przekonuje, że prowadzi właściwy dialog ze stroną społeczną. Dodaje, że samo uzyskanie koncesji wydobywczej nie będzie tożsame z rozpoczęciem inwestycji w kopalnię Złoczew. – Jej realizacja zależeć będzie w głównej mierze od otoczenia regulacyjnego w kraju i Unii Europejskiej. Projekt Złoczew jest analizowany z perspektywy obaw i nadziei społecznych, z perspektywy potencjalnych korzyści ekonomicznych i strat oraz z perspektywy bezpieczeństwa i stabilności energetycznej Polski – zapewnia Iwona Paziak z biura prasowego PGE GiEK.
Dodaje, że proces pozyskania koncesji jest skomplikowany i długotrwały. Wynika to m.in. z licznych protestów i odwołań od decyzji ze strony organizacji ekologicznych.