Sytuacja fundamentalna na rynku platyny nie uzasadniała w ostatnim czasie tak dużych zwyżek, jakie widzieliśmy na rynkach złota czy srebra. Platyna jest bowiem wykorzystywana przede wszystkim w branży samochodowej, która mocno ucierpiała na pandemii i związanym z nią zakazie przemieszczania się. W rezultacie jeszcze do niedawna na rynku platyny prognozowana była tegoroczna nadwyżka. W maju World Platinum Investment Council (WPIC) szacowała ją na 247 tysięcy uncji.
Niemniej w najnowszym raporcie WPIC zmieniła swoje prognozy znacząco – we wtorek instytucja ta podała, że prognozuje w tym roku deficyt na poziomie 336 tysięcy uncji. Jeśli te prognozy by się zrealizowały, oznaczałoby to już drugi z kolei roczny deficyt.
Skąd wzięła się taka zmiana? Wynika ona z faktu, że nie tylko popyt, ale i podaż platyny ma w tym roku wyraźnie spaść. Ograniczenia związane z pandemią sprawiły, że – według wyliczeń WPIC – wydobycie platyny w bieżącym roku ma zniżkować o 14 proc. r./r., przy czym największy spadek, bo aż o jedną piątą, ma mieć miejsce w RPA. Te informacje stwarzają szanse na kontynuację zwyżek na wykresie cen platyny.