W poniedziałek kurs KGHM rósł o nawet 3,9 proc., do 207,3 zł. Od początku roku notowania przypominają sinusoidę: kiedy tylko atakowana jest bariera 200 zł, zaraz następuje korekta. Podobną sytuację widać na wykresach innych producentów miedzi. Ostatnie tygodnie to bowiem konsolidacja na wykresie surowca. W lutym kurs wspiął się na wieloletnie maksimum 9,56 tys. USD za tonę, na początku kwietnia spadł poniżej 8,8 tys. USD, a ostatnie dni to wzrost ponad 9,3 tys.
Atak na 10 tys.?
Kilka dni temu analitycy Goldman Sachs stwierdzili, że mocny popyt w zderzeniu z nienadążającą podażą wyniosą notowania metalu do 15 tys. USD w ciągu czterech lat.
– W marcu mieliśmy do czynienia ze swego rodzaju korektą po bardzo silnym wzroście z lutego. Moim zdaniem w tym kwartale może dojść do ataku na 10 tys. USD za tonę – uważa Mateusz Namysł, analityk mBanku. – Miedź zyskiwała w tym roku na wartości ze względu na oczekiwania, że działania stymulacyjne wraz z coraz bardziej powszechnym dążeniem, albo przynajmniej zapowiedziami dążenia, do transformacji energetycznej w kolejnych latach w różnych obszarach gospodarczych przyniosą zwiększony popyt – dodaje. Popyt nie wzrośnie gwałtownie z dnia na dzień, ale transformacja będzie trwała latami, więc ta narracja może się utrzymywać przez dłuższy czas i wspierać notowania. Inwestorzy będą więc uważnie śledzić dane o zapasach surowca i sprawdzać, czy i w jakim stopniu popyt rzeczywiście przybiera na sile.
Kluczem Chiny
Michał Stajniak, analityk rynku surowców w XTB wskazuje, że za ostatnimi wzrostami stoi kilka czynników. – Po pierwsze, możemy mówić o słabości amerykańskiej waluty w bieżącym miesiącu. Dolar powstrzymywał wiele rynków surowcowych przed dalszymi wzrostami. Rosnące rentowności na całym świecie w ostatnich miesiącach to efekt nasilających się oczekiwań inflacyjnych. To z kolei nie jest czynnik negatywny dla metali przemysłowych. Wręcz przeciwnie, te mogą stanowić potencjalną ochronę przed inflacją ze względu na to, że ich ceny w dużym stopniu po prostu ją wywołują. Obecnie obserwujemy wyraźne odbicie cen w Chinach, głównie po stronie producenckiej, jak i w USA – mówi Stajniak. Zwraca też uwagę na jeden z najlepszych pod względem importu miedzi kwartałów w Chinach.