Czas przetasowań

Tydzień na rynkach › Do silnego bodźca ze strony amerykańskiego Fedu doszły kolejne silne impulsy, które mogą mieć niebagatelny wpływ na nastroje inwestorów.

Aktualizacja: 30.09.2017 15:41 Publikacja: 30.09.2017 11:14

Czas przetasowań

Foto: Bloomberg

Zwyżki na głównych parkietach, korekta na emerging markets, kontratak dolara i wahania na rynkach obligacji to wstępne efekty nowych impulsów, z jakimi zmierzyć się muszą inwestorzy w najbliższym czasie.

Dax czeka na koalicję, Wall Street przelicza podatki

Do silnego bodźca z strony Fedu w ostatnich dniach doszły kolejne istotne impulsy, które mogą mieć niebagatelny wpływ na sytuację na rynkach. Choć wynik wyborów w Niemczech nie stanowił wielkiego zaskoczenia, to jednak kwestia utworzenia koalicji oraz przyszłej polityki europejskiej trochę się skomplikowała. Nie na tyle jednak, by zniechęcić inwestorów do niemieckich akcji. W minionym tygodniu indeks giełdy we Frankfurcie wyraźnie poszedł w górę, powracając do tendencji wzrostowej po wcześniejszej chwili wahania. Można się domyślać, że swoją rolę odegrało w tym osłabienie wspólnej waluty. Wymazywanie efektów czerwcowo-lipcowej korekty zaszło tym samym na tyle daleko, że Dax coraz odważniej zbliża się do historycznego rekordu.

Z rekordami problemu nie ma też na Wall Street, przynajmniej jeśli chodzi o S&P500 oraz Russell 2000. W przypadku pozostałych indeksów są one na wyciągnięcie ręki. Dla amerykańskich graczy silniejszy dolar nie stanowi problemu, nie przejmują się też zaostrzaniem polityki pieniężnej przez Fed, wciąż licząc, że wzrost ceny pieniądza nie wpłynie negatywnie na kondycję spółek. Jeśli w tej ostatniej kwestii pojawiają się czasem jakieś obawy, to są one równoważone przez widoczne przyspieszenie w gospodarce Stanów Zjednoczonych, czego dowodem jest choćby ostatni odczyt PKB za drugi kwartał. Tak dynamiczny jego wzrost widziany był poprzednio w pierwszym kwartale 2015 r. Nawet jeśli są wątpliwości, czy dobrą passę uda się utrzymać w kolejnych kwartałach, nie ma potrzeby martwić się tym już teraz. W najbliższym czasie wyobraźnię rozpalać będzie los zaprezentowanej wreszcie reformy podatkowej. Pierwsze reakcje Wall Street nie były nadmiernie entuzjastyczne, ale być może wynika to nie tyle z rozczarowania konkretami, ile ze świadomości, że droga od politycznych wieców i haseł do głosowań w Kongresie jest jeszcze daleka i nie wiadomo, czy zakończy się w tym roku i czy nie będzie obfitowała w napięcia, które towarzyszyły poprzednim inicjatywom Donalda Trumpa.

Uwaga na emerging markets

Po ośmiu miesiącach nieprzerwanej zwyżki wrzesień przynosi korektę na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets traci prawie 1,2 proc., po dotarciu w okolice poziomu z maja 2008 r. Miejsca na spadkową korektę jest jeszcze sporo, a powodów do jej rozwinięcia też nie brakuje. Oprócz naturalnej gotowości do realizacji zysków głównym z nich jest konsekwencja amerykańskiej Rezerwy Federalnej w zaostrzaniu polityki pieniężnej oraz umacniający się dolar. Waluty i giełdy rynków wschodzących do tej pory były odporne na te czynniki, ale wszystko ma swoje granice. Mimo różnych przeciwności od stycznia 2016 r. MSCI Emerging Markets poszedł w górę o 66 proc., zaliczając jedynie dwie poważniejsze korekty (spadek o 8 i 10 proc.), obie w ubiegłym roku. Ze schłodzeniem nastrojów należy się więc liczyć, choć na horyzoncie nie widać większych zagrożeń dla głównej tendencji. Pewne obawy mogą dotyczyć Chin, gdzie w październiku odbędzie się kongres KPCH, po którym można się spodziewać istotnych decyzji dotyczących gospodarki, a więc także wzrostu nerwowości na rynkach. Wyrazem obaw, głównie związanych z rosnącym zadłużeniem, jest niedawna decyzja Standard & Poor's o obniżeniu ratingu Chin.

Złoto przegrywa z dolarem

Nie powiodły się próby powstrzymania spadkowej korekty na rynku złota. Jeszcze w poniedziałek wydawało się, że poziom 1300 dolarów za uncję ma szansę się obronić. Notowaniom kruszcu sprzyjał wzrost niepewności po ogłoszeniu wyników wyborów w Niemczech, kolejne wymiany pogróżek między Donaldem Trumpem a przywódcą Korei Północnej oraz zaostrzająca się sytuacja na Bliskim Wschodzie po referendum w sprawie niepodległości Kurdystanu. Jednak już dzień później wszystkie te czynniki straciły na znaczeniu, wobec coraz bardziej nasilającej się tendencji wzrostu wartości amerykańskiej waluty. To od jej przebiegu będzie zależał rozwój sytuacji na rynku złota. Wciąż jeszcze jest szansa na wyhamowanie spadku cen kruszcu, co widać było w czwartek. Popyt uaktywnił się w okolicach 1280 dolarów za uncję, czyli poziomu, który można od biedy uznać za wsparcie, ale było to możliwe dzięki lekkiemu osłabieniu się dolara. Jeśli dolar pozwoli, byki mogą się pokusić o podciągnięcie notowań w okolice 1300 dolarów, jednak szanse na ponowne jego trwałe przekroczenie są raczej niewielkie. Trochę podobna sytuacja miała miejsce w przypadku miedzi. Notowaniom metalu pomogła bliskość technicznego wsparcia kontraktów w okolicach 290 centów za funt oraz czwartkowe osłabienie się dolara. Te dwa czynniki umożliwiły zwyżkę o prawie 2 proc., mogącą stać się początkiem przynajmniej odreagowania po ponad 7-proc. spadku od szczytu z pierwszych dni września.

Mocnym akcentem rozpoczął się miniony tydzień na rynku ropy naftowej. W wyniku groźby odcięcia dostaw surowca z Kurdystanu, głównie ze strony Turcji, notowania skoczyły w poniedziałek o ponad 3 proc. w przypadku WTI, przekraczając 52 dolary za baryłkę, a w przypadku Brent o prawie 3 proc., docierając do ponad 58 dolarów, czyli do poziomu najwyższego od ponad dwóch lat. Kolejne dni przyniosły jednak ostudzenie nastrojów i spadkową korektę. Coraz więcej sygnałów przemawia za utrzymaniem się wysokich cen ropy przez dłuższy czas. Należą do nich informacje o znacznie bardziej konsekwentnym niż dotychczas trzymaniu się limitów wydobycia przez członków OPEC oraz kraje, które przystąpiły do porozumienia w tej kwestii. Do tego dochodzą jeszcze trwające wciąż konsultacje dotyczące ewentualnego przedłużenia czasu jego obowiązywania oraz informacje o „naturalnym" spadku podaży ropy w przyszłym roku, wynikającym z zahamowania inwestycji w branży wydobywczej. Zmniejszył się też zapał do zwiększania produkcji łupkowej w Stanach Zjednoczonych.

mWIG40 atakuje szczyt, sWIG80 testuje wsparcie

Choć uwaga obserwatorów rynku koncentruje się na dwóch głównych indeksach warszawskiego parkietu, warto dostrzec także to, co dzieje się na ich „zapleczu", a szczególnie w segmencie średnich spółek. Być może bowiem mamy do czynienia z dość istotną średnioterminową zmianą układu sił. Warunki zewnętrzne zdają się przechylać na niekorzyść największych firm, które do niedawna radziły sobie bardzo dobrze. WIG20 i WIG zyskiwały od początku roku po 23–24 proc., podczas gdy mWIG40 rósł o „zaledwie" 17 proc., nie wspominając o wskaźniku najmniejszych spółek, który znajduje się ledwie 5 proc. powyżej poziomu z początku 2017 r. Sentyment kapitału zagranicznego, czyli główne paliwo hossy na rynku naszych blue chips, zaczyna coraz wyraźniej wygasać. Wynika to rzecz jasna ze zmiany nastawienia do emerging markets, związanego z konsekwentnym zaostrzaniem polityki pieniężnej przez Fed. Jeśli ta tendencja okaże się trwała, szanse na dobre zakończenie roku przez WIG20 będą niewielkie.

Na razie można mówić jedynie o korekcie trwającej od początku lipca do pierwszych dni września fali wzrostowej. Dopóki WIG20 nie spadnie poniżej szczytów z maja i sierpnia, czyli 2013–2025 punktów oraz nie przełamie linii trendu wzrostowego, poprowadzonej od kwietniowego dołka, nie ma powodów do większego strachu. Jednak jest sporo niepokojących sygnałów. Mimo sprzyjających warunków zewnętrznych test szczytu z maja 2015 r. zakończył się niepowodzeniem. Trudno więc liczyć na drugą szansę w warunkach wspomnianego pogorszenia się nastawienia do rynków wschodzących. Co więcej, dynamiczne osłabienie się złotego sugeruje, że WIG20 może ponownie zachowywać się znacznie gorzej niż MSCI Emerging Markets. Widać to zresztą już teraz, we wrześniu MSCI EM zniżkował o 1,2 proc., a WIG20 stracił 3,5 proc. Złoty w ostatnich dniach tracił do dolara zdecydowanie najmocniej, wyprzedzając w tym wyraźnie forinta, turecką lirę, brazylijskiego reala i indonezyjską rupię. Trudno się więc dziwić, że WIG20 znajduje się wśród najmocniej przecenionych indeksów.

Na tym tle zdecydowanie odmiennie prezentuje się mWIG40. Mimo trwającej od kilku miesięcy „nudy", w miniony czwartek udało mu się sforsować górne ograniczenie trendu bocznego, a utrzymanie tego poziomu stanowiłoby z pewnością sygnał zachęcający do zainteresowania się tym segmentem. Jego zaletą jest względna niezależność od nastrojów „zagranicy" oraz niezłe fundamenty sporej części spółek wchodzących w jego skład. Dla wielu z nich osłabienie złotego jest czynnikiem korzystnym, a z rosnącymi kosztami wynagrodzeń są w stanie sobie poradzić przy dobrej koniunkturze w kraju i w gospodarce europejskiej.

Największym rozczarowaniem wciąż pozostaje segment najmniejszych firm. sWIG80 znajduje się w kluczowym momencie testowania 15 000 punktów, czyli szczytu z grudnia 2013 r. Obrona tego poziomu mogłaby dać nadzieję na poprawę sytuacji.

Recenzje
Dlaczego należy walczyć z pseudoproduktywnością
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Recenzje
Poborowa armia nie musi być ciężarem dla gospodarki
Recenzje
Czy prace nad AI poszły już zbyt daleko?
Recenzje
Prywatna wojna z Kimami
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Recenzje
Historia od podszewki
Recenzje
Krwawy kobalt, który napędza społeczeństwo cyfrowe