Portfel funduszy inwestycyjnych „Parkietu" ma już 15 miesięcy, a do zamknięcia jego trzeciej edycji – w marcu roku – została zaledwie chwila. Można się więc pokusić o wstępne podsumowanie.
Zacięta walka o trzecie miejsce
Pozycja Radosława Sosny z NN Investment Partners TFI na pierwszym miejscu podium wydaje się niezagrożona – od początku inwestycji zarobił ponad 12 proc. (0,9 proc. w grudniu). Podobnie Rafał Lerski z TFI BGŻ BNP Paribas wydaje się spokojny o srebrny medal – ze stopą zwrotu rzędu niecałych 9 proc. (ponad 0,7 proc. w minionym miesiącu) ma spory zapas nad trzecim Wojciechem Juroszkiem z Agio Funds TFI – 4,9 proc. łącznej stopy zwrotu (0,4 proc. pod kreską w grudniu). Kolejne miesiące mogą przynieść przetasowania właśnie na trzecim miejscu, które leży w zasięgu nie tylko zajmującego go obecnie Juroszka, ale również Rafała Bogusławskiego z Amundi – 4,3 proc. zysku, jak i kolejnych w zestawieniu – Andrzeja Czyrki z TFI PZU – prawie 4,3 proc., oraz Adama Łukojcia z TFI Allianz – 3,9 proc. stopy zwrotu.
Nie ulega wątpliwości, że wyniki osiągnięte przez zarządzających typujących fundusze do portfela „Parkietu" – pomijając stopy zwrotu wypracowane przez Sosnę i Lerskiego – mogą rozczarowywać. Hossa trwa – ze zmiennym natężeniem – praktycznie od chwili, gdy ruszyliśmy z trzecią edycją portfela, w październiku 2016 r. Przyjmując, że portfel „Parkietu" powstał jako inwestycja umiarkowanie ryzykowna, można by oczekiwać, że stopa zwrotu jego portfeli składowych będzie przewyższała średni wynik funduszy stabilnego wzrostu (inwestujących do 40 proc. aktywów w akcje, resztę w obligacje) – w wielu przypadkach tak się nie stało.
Małe jest piękne
W pierwszym miesiącu roku niemal wszyscy eksperci radzą inwestować w akcje, szczególnie małych i średnich spółek. Dotychczasowy lider zestawienia zastrzega przy tym, że sytuacja fundamentalna „maluchów", która przesądziła o ich słabości w minionym roku, raczej się nie poprawiła. Zdaniem Radosława Sosny tym, co może ciągnąć notowania „misiów", są kwestie techniczne, przede wszystkim kolejne wezwania do sprzedaży akcji spółek, ogłaszane przez inwestorów strategicznych w związku z niskimi wycenami wielu przedsiębiorstw.
Widoczną zmianą w portfelu na styczeń w porównaniu z grudniem – poza wzrostem udziału „misiów" – jest mniejsze zaangażowanie w akcje rynków rozwiniętych, a większe w rynki wschodzące, których giełdy wciąż mają sporo do nadrobienia.