Opinia publiczna ma poznać takie informacje, jak wysokość uzyskanego przez daną firmę przychodu, kosztów uzyskania przychodów, dochodu lub straty, podstawy opodatkowania oraz kwoty należnego podatku w danym roku podatkowym.
Dodatkowo fiskus będzie też mógł przedstawić tzw. efektywną stopę podatkową liczoną jako podatek w relacji do zysku brutto.
Resort finansów nie mówi tego wprost, ale taka lista podatników ma pokazać społeczeństwu, kto w Polsce nie płaci podatków w ogóle albo płaci, ale w wysokości nieadekwatnej do skali swojej działalności. Poprzedni minister finansów Paweł Szałamacha niejednokrotnie podkreślał, że niektóre zagraniczne sieci handlowe od lat nie zapłaciły ani złotówki CIT w Polsce, i ubolewał, że nie może wymienić ich z nazwy.
Docelowo tworzona przez fiskusa lista (pierwsza ma powstać w 2018 r.) ma ograniczyć zjawisko tzw. agresywnej optymalizacji podatkowej, obniżającej należności dla państwa.
Pomysł resortu budzi mieszane uczucia. – Taka lista podatników może być elementem budowania państwa obywatelskiego, w którym obywatele są informowani także o aspektach finansowych działalności danego podmiotu – mówi Mariusz Korzeb, ekspert Pracodawców RP. – Nie jestem pewien, na ile fiskus zamierza ujawnić dane wrażliwe. Wydaje się jednak, że uczciwe firmy, niemające nic do ukrycia, nie powinny być przeciwko temu rozwiązaniu – dodaje.