Szczyt hossy dopiero po 2024 r., czy jednak w jego trakcie?

Gdyby cykl na polskim rynku rozgrywał się zgodnie z historyczną średnią, to szczytu WIG przed następną bessą należałoby oczekiwać dopiero na początku 2025 roku. Ale jeżeli wydarzenia ciągle będą przebiegać w przyspieszonym tempie, z jakim mamy do czynienia od pandemii, to termin szczytu może się znacznie przybliżyć, nawet na kwiecień 2024 r.

Publikacja: 17.12.2023 16:08

Szczyt hossy dopiero po 2024 r., czy jednak w jego trakcie?

Foto: AdobeStock

Zgodnie z niepisaną tradycją, końcówka roku to dobra okazja, by przyjrzeć się temu, w jakim punkcie powtarzającego się od lat cyklu jest krajowy rynek akcji i spróbować zaprognozować, kiedy panujący trend ulec może odwróceniu.

Nasze rozważania rozpocznijmy od próby rozliczenia tego, co wywnioskowaliśmy przed rokiem. W grudniu 2022 r. pisałem w „Parkiecie”, że „rok 2023 będzie potencjalnie lepszy”, ale zastanawialiśmy się jednocześnie, czy rozpoczęty na jesieni ub.r. rajd nie jest przypadkiem „falstartem”. Nasze wyliczenia pokazywały bowiem wtedy, że teoretycznie dołek dużego cyklu na GPW powinien ukształtować się w I kwartale 2023, co by oznaczało, że akcje ruszyły w górę zbyt wcześnie.

Z dzisiejszej perspektywy widać, że teza o wzrostowej fazie cyklu w 2023 roku okazała się jak najbardziej poprawna, natomiast niepotrzebna była nasza ostrożność w początkowym etapie, który ostatecznie okazał się nie falstartem, lecz rzeczywiście początkiem całej cyklicznej hossy.

Po pandemii wszystko rozgrywa się szybciej

Ten szybszy od oczekiwań start kolejnej fali zwyżkowej znalazł wyraźne odzwierciedlenie w naszych statystykach. Nie zdarzyło się dotąd, by cykliczne dno na GPW (wrzesień 2022) ukształtowało się po zaledwie 30 miesiącach od poprzedniego dołka (marzec 2020) – mamy więc do czynienia z nowym rekordem „szybkości”. Do tej pory najkrótszy okres pomiędzy kolejnymi dołkami wynosił 34 miesiące.

Biorąc również pod uwagę fakt, że wyjątkowo krótka była poprzednia fala wzrostowa (III 2020 r. – IX 2022 r.), która trwała zaledwie 19 miesięcy, można ponownie odnieść wrażenie, że bieg wydarzeń od czasu wybuchu pandemii jest dużo szybszy, niż to było, średnio rzecz biorąc, historycznie. Czy ta „kompresja” cyklu utrzyma się, rzutując na termin ukształtowania się kolejnego szczytu na GPW? Tego nie wiemy, ale warto brać taką ewentualność pod uwagę – kwestię tę uwzględnimy w dalszych obliczeniach.

Kilkanaście miesięcy po ukształtowaniu się ostatniego cyklicznego dołka nasza uwaga w naturalny sposób przesuwa się w kierunku myślenia właśnie o potencjalnym kolejnym szczycie – taka już jest uroda powtarzającego się od lat cyklu.

Jakie podpowiedzi na temat terminu kolejnej górki mamy od historycznych statystyk? O tych wskazówkach wspomnieliśmy już wcześniej – dotyczą (a) czasu między kolejnymi szczytami, (b) dystansu od dołka do szczytu.

Średnio 40 miesięcy pomiędzy szczytami

Jeżeli pominiemy w obliczeniach bardzo nietypowy okres wielkiej hossy lat 2002–2007, którego powtórka byłaby oczywiście pożądana, ale też wydaje się dość mało prawdopodobna z uwagi na wyraźne odstawanie in plus od normy, to się okazuje, że okres pomiędzy kolejnymi szczytami wynosił średnio 40 miesięcy. Doliczenie takiego czasu do szczytu z końcówki 2021 roku daje luty 2025 roku jako termin kolejnej cyklicznej górki. Oczywiście istnieje wspomniane wcześniej ryzyko, że wydarzenia będą nadal rozgrywały się dużo szybciej od historycznej średniej, ale o tym jeszcze za chwilę.

Czytaj więcej

Fed podsyca hossę

Weźmy teraz pod lupę statystyczny dystans od dołka do szczytu, czyli po prostu czas trwania fal zwyżkowych. Średnio rzecz biorąc (znów z pominięciem lat 2002–2007) czas ten wynosił 28 miesięcy. Licząc od dołka z września 2022, statystyczna górka koniunktury powinna więc ukształtować się w styczniu 2025. Gdyby zaś również obecna fala miała się okazać tak krótkotrwała, jak poprzednia (2020–2021), która utrzymała się przez 19 miesięcy, to szczytu należałoby oczekiwać już w kwietniu 2024.

Na drugim wykresie bierzemy dodatkowo pod lupę tylko fale zwyżkowe od czasu globalnego kryzysu finansowego. Jeżeli pominąć falę z lat 2011–2015, która swą wyjątkową długość okupiła niemal całkowitym spłaszczeniem wzrostu, to pozostałe trzy fale szczyt osiągnęły w przedziale 19–27 miesięcy. Z kolei skala zwyżki wyniosła w ich przypadku od 49 do 130 proc. Widać, że obecna fala jest już w porównaniu z nimi dość zaawansowana, ale ciągle ma szanse wykrzesać jeszcze z siebie potencjał.

Podpowiedzi z globalnej gospodarki

Nasze rozważania warto uzupełnić o analizę makroekonomiczną. Obecnej fali wzrostowej na GPW towarzyszy, zgodnie z tradycją, równoległy wzrost globalnego wskaźnika wyprzedzającego OECD (CLI). Wykonaliśmy proste ćwiczenie – sprawdziliśmy, jak historycznie zachowywał się WIG przed i po przekroczeniu przez CLI progu 100 pkt. (które tym razem miało miejsce w sierpniu br. – ten termin może ulec jeszcze delikatnym przesunięciom na skutek rewizji danych). Ścieżki WIG były, co ciekawe, dość spójne, natomiast ich uśrednienie daje następujący wniosek – potencjał zwyżkowy na GPW wyczerpywał się, przeciętnie rzecz biorąc, po dziesięciu miesiącach od przekroczenia przez CLI progu 100 pkt. Powtórka takiego scenariusza oznaczałaby, że WIG szczyt swoich możliwości w obecnym cyklu osiągnie w okolicach czerwca 2024 (na poziomie kilkanaście procent wyższym niż obecnie).

Czytaj więcej

Co nas czeka w 2024 r.?

KONKLUZJE:

- Zgodnie z diagnozą sprzed roku, rok 2023 przyniósł cykliczną falę wzrostową na GPW (niepotrzebnie tylko martwiliśmy się na początkowym etapie, że rozpoczęła się ona wyjątkowo szybko);

- Gdyby założyć, że obecna fala będzie zgodna z historyczną średnią, to jej końca (szczytu WIG) należałoby oczekiwać dopiero na początku 2025 – w tym scenariuszu przyszły rok powinien być więc jeszcze udany dla inwestorów;

- Jeżeli jednak obecna fala będzie tak krótka, jak poprzednia (od marca 2020 r. do jesieni 2021 r.), to szczyt ukształtuje się już w kwietniu 2024 r.;

 - Nieco później, na czerwiec 2024 r., potencjalny szczyt pozycjonuje analiza oparta na wskaźniku wyprzedzającym OECD;

- Jakkolwiek zatem przedział, w jakim fala wzrostowa może dobiec końca, jest dość szeroki (IV 2024 – II 2025), to na razie pocieszające jest to, że teoretycznie mamy jeszcze co najmniej cztery, pięć miesięcy na kontynuację hossy.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie