En primeur – czyli kto pierwszy, ten lepszy

Najlepsze bordoskie wina mają duży potencjał inwestycyjny. Jak najskuteczniej go wykorzystać? Kupując najlepsze z nich na samym początku wzrostu ich wartości.

Aktualizacja: 15.02.2017 01:57 Publikacja: 08.04.2013 06:00

Lafite Rothschild 2004 pięć lat od debiutu w formie en primeur zdrożało o 574 proc.

Lafite Rothschild 2004 pięć lat od debiutu w formie en primeur zdrożało o 574 proc.

Foto: Archiwum

Oczywiście łatwo powiedzieć, trudniej to zrobić. Jednak w Bordeaux jest pewna tradycja, która może nam to ułatwić. Każdej wiosny właściciele chateaux w tym regionie sprzedają niewielką część wyprodukowanego w zeszłym roku wina. Wino to jeszcze przez blisko dwa lata będzie leżakować w dębowych beczkach w murach winnicy, a nabywca otrzyma określoną ilość trunku po jego zabutelkowaniu. W zawiązku z tym dzięki sprzedaży w formie en primeur, bo tak się ona nazywa, stajemy się właścicielem wina na długo przed jego rynkowym debiutem, na samym początku wzrostu jego wartości.

W beczce, choć w skrzynkach

Choć nabywamy wino, które leżakuje jeszcze w beczkach u producenta, to stajemy się właścicielem określonej liczby jego skrzynek. Na rynku tym przyjęło się, że przedmiotem obrotu są zwykle 12-butelkowe skrzynki. Po zabutelkowaniu danego rocznika otrzymamy taką ich liczbę, na jaką umówiliśmy się z właścicielem winnicy. Następnie wino zostanie przeniesione do renomowanych skarbców win znajdujących się pod Londynem. Tam będzie czekało do momentu, w którym zdecydujemy się zrealizować zyski i je sprzedać.

Londyn jest światową stolicą handlu bordoskim winem, co znacznie ułatwia obrót posiadanymi przez inwestorów trunkami. Dodatkowo udokumentowana ciągłość przechowywania win w odpowiednich warunkach, jaką gwarantują skarbce win, wpływa na wartość i umożliwia późniejszą ich sprzedaż. Wśród takich skarbców można wymienić chociażby Octavian Valtus czy London City Bond. W nich również swoje trunki przechowują sieci hoteli, restauracje, najwięksi kolekcjonerzy oraz inwestorzy z całego świata. Dzięki temu jesteśmy blisko dużego grona finalnych odbiorców topowych bordoskich win.

Na straży jakości

Mimo że nabywamy wino jako pierwsi i kupujemy trunek leżakujący jeszcze w beczkach, to nie stajemy się właścicielem kota w worku. Na temat warunków atmosferycznych panujących w danym roku wypowiedzą się enolodzy. Określają, ile w Bordeaux było dni słonecznych, deszczowych i jak aura odciśnie się na tym, co później konsument finalnie znajdzie w kieliszku. Po nich wiosną następnego roku, przed ustanowieniem cen i rozpoczęciem sprzedaży win w formie en primeur, głos zabierają krytycy. Odwiedzają oni winnice i przyznają noty próbkom. Na świecie są oczywiście krytycy, których opinii słucha się szczególnie. Pierwsze skrzypce gra tu Robert M. Parker Jr, amerykański krytyk winny, który jest twórcą stustopniowej skali oceny wina. Cały rynek wina z zainteresowaniem przygląda się także opiniom wystawianym przez innych krytyków, takich jak Jancis Robinson, James Suckling, Steven Spurrier czy Hugh Johnson. Dzięki nim powszechnie znana jest jakość trunków kupowanych w formie en primeur.

Zysk z pierwszego tłoczenia

Kiedy kupujemy wino na długo przed jego rynkowym debiutem, stajemy się nie tylko jego właścicielem na początku wzrostu jego wartości. Dodatkowo, jak pokazują przykłady z wielu ubiegłych lat, pojawienie się trunków w formie zabutelkowanej przekłada się na wzrost ich cen. W tym momencie dostęp do niego otrzymuje szerokie grono konsumentów, co zwykle znajduje odbicie w jego cenie.

Jednak ilość wina wypuszczanego w tej formie jest ściśle ograniczona przez winnice, w związku z tym trafia ono jedynie do osób i instytucji o ugruntowanej pozycji rynkowej. Z oczywistych względów nie każdy ma do nich dostęp. Jeśli chcemy skorzystać z takiej możliwości, musimy udać się do profesjonalnej firmy zajmującej się inwestycjami w wino. Taka instytucja nie tylko jest w stanie zakupić dla nas trunki w tej formie, lecz także zajmuje się późniejszym odbiorem skrzynek wina, przechowywaniem w skarbcu win, ubezpieczaniem, okresową wyceną i sprzedażą.

Ile w takim razie można zarobić na winach kupionych formie en primeur? Dla przykładu Lafite Rothschild 2004 było kupowane w kampanii en primeur za 950 funtów za skrzynkę. Po pięciu latach jego cena osiągnęła już poziom 6?400 funtów. Zysk wyniósł 574 proc. Duhart Milon 2005 w formie en primeur kosztowało 240 funtów, a po pięciu latach już 1 200 funtów. Początkowa cena Latour 2003 wynosiła 1 950 funtów, by?osiągnąć w opisywanym okresie pułap 6 700 funtów. W pierwszym wypadku stopa zwrotu wyniosła 400, a drugim 244 proc. Takich przykładów można podać więcej.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie