W Polsce na razie niewiele osób myśli o autografach w kontekście inwestycyjnym. Tymczasem na świecie jest to spory rynek, na którym lokuje się kapitał podobnie jak na rynku sztuki. Wśród znanych miliarderów, którzy już tak robią, znajduje się m.in. Bill Gates, budujący od lat kolekcję historycznych autografów. Założyciel Microsoftu zakupił m.in. zbiór naukowych autografów Leonardo da Vinci za 30,8 mln dolarów.
Aktorzy, sportowcy, astronauci i lotnicy
4,5 mld dolarów rocznie – na tyle jest wyceniany rynek autografów przez ekspertów z brytyjskiej firmy inwestycyjnej Paul Fraser Collectibles. Liczbę stałych i poważnych kolekcjonerów autografów szacuje się z kolei na 3 mln osób na świecie. To przekłada się z kolei na ogromną liczbę transakcji. Z pewnością w takim gąszczu każdy znajdzie obiekty, które wzbudzą jego emocje. Czy będzie to podpis ulubionego muzyka, czy astronauty, który był naszym idolem w dzieciństwie. Jak jednak wybrać te, które mogą przynieść zysk?
Po pierwsze, powinniśmy stawiać na nazwiska, które są rozpoznawalne na całym świecie. W ten sposób możemy sobie zagwarantować dużą grupę potencjalnych kupców. Drugą sprawą jest moda. Tu trzeba się wpisać w trendy na rynku i postawić na te nazwiska, których popularność wzrośnie lub się nie zmieni. Takim przykładem może być Marilyn Monroe, John Lennon czy Charlie Chaplin. Dość oczywistym czynnikiem jest również stan zachowania. Im lepszy stan obiektu, tym wyższą cenę osiąga. Kolejnym jest proweniencja, czyli pewne źródło pochodzenia. Czasem obiekt dodatkowo może mieć ciekawą historię.
Takich przedmiotów z interesującą przeszłością jest wiele. Na przykład podpis Charlesa Lindbergha złożony na fragmencie poszycia samolotu Spirit of St Louis, w którym lotnik ten jako pierwszy człowiek w historii przeleciał przez Atlantyk. Eksponat ten przez dziesięciolecia był własnością rodziny Morrow, z której wywodziła się również żona Lindbergha. Zdobył go James E. Morrow, który wchodził w skład komitetu powitalnego lotnika i to zanim ten poznał swoją przyszłą małżonkę. Później przez wiele lat autograf znajdował się w posiadaniu córki Jamesa, Very M. Morrow. Dziś ten żywy kawałek historii wart jest 75 tys. funtów.
Niezmiernie ważna jest również rzadkość występowania. O wartość prawdziwych „białych kruków" raczej nie musimy się bowiem martwić. John Lennon po rozstaniu z Yoko Ono na kilka lat przestał się udzielać publicznie i rzadko rozdawał autografy. Te z tego okresu są w związku z tym szczególnie cenne. Podpis Muhammada Alego będzie wart więcej, jeśli został wykonany przez tego boksera jeszcze pod pierwotnym nazwiskiem. Sportowiec ten przecież na początku kariery i przed zmianą wyznania występował jako Cassius Clay. Marylin Monroe była kiedyś z kolei Normą Jean i jeśli zdobędziemy jej podpis z tego okresu, to z pewnością będzie wart więcej niż z czasów, kiedy była już gwiazdą kina.