Świat robotów, czyli przyszłość pukająca do drzwi działu kadr

Robotyzacja niesie za sobą wiele szans i zagrożeń dla gospodarki. Polska na razie stoi na uboczu tego trendu, co może nas w przyszłości drogo kosztować.

Publikacja: 22.07.2015 15:59

Roboty coraz bardziej przypominają ludzi i stają się zdolne do wykonywania coraz większej liczby lud

Roboty coraz bardziej przypominają ludzi i stają się zdolne do wykonywania coraz większej liczby ludzkich zadań.

Foto: AFP

Roboty już dawno temu przestały być wyłącznie postaciami z gatunku science fiction i stały się ważną częścią światowego łańcucha produkcji i podziału pracy. Według Międzynarodowej Federacji Robotyki w fabrykach całego świata pracuje ich około 180 tys. i są one obecne przy taśmach montażowych nie tylko w krajach rozwiniętych. Rynek robotów przemysłowych dynamicznie rozwija się w Chinach i zaczyna dawać o sobie znać w innych państwach kojarzonych dotychczas z tanią siłą roboczą. Ten proces będzie się pogłębiał wraz z postępem technologicznym. Japońska firma Yaskawa już produkuje „dwuręczne" roboty dorównujące zdolnościami manualnymi robotnikom składającym produkty przy taśmach fabrycznych. Roboty już są używane do sprzątania, pilnowania magazynów, a nawet prowadzenia pojazdów. Travis Kalanick, szef firmy Uber, snuje wizję zastąpienia taksówek samochodami bez kierowców. W ten sposób spółki organizujące przewóz osób będą mogły dodatkowo ściąć koszty. Bezzałogowe maszyny od ponad dekady służą USA oraz innym mocarstwom w ich wojnach. Na rynkach finansowych coraz większe znaczenie mają komputerowe algorytmy wykorzystywane przez maszyny do ultraszybkich transakcji (tzw. high frequency trading). Z problemami towarzyszącymi ich działaniu wyraźnie nie radzą sobie regulatorzy. Postęp stopniowo dokonuje się na naszych oczach, a Elon Musk, wizjonerski założyciel PayPala i Tesla Motors, ostrzega, że w przyszłości roboty będą traktowały ludzi tak jak my traktujemy pieski czy kotki. Co prawda jest obecnie mało prawdopodobne, by spełniły się mroczne wizje z „Terminatora" czy „Matrixa", ale na początek roboty mogą mocno wpłynąć na światowy rynek pracy. I w wielu przypadkach wpływ ten raczej nie będzie pozytywny.

Zwolnić wszystkich ludzi!

Postęp technologiczny często wywoływał obawy. I tak samo jest w przypadku postępu w robotyce. Przekonanie, że roboty stanowią zagrożenie, gdyż w przyszłości będą odbierały ludziom miejsca pracy, jest dosyć powszechne i wydaje się uzasadnione. Carl Frey, wykładowca uniwersytetu oksfordzkiego, szacuje, że robotyzacja może sprawić, że 47 proc. miejsc pracy w USA stanie się etatami „wysokiego ryzyka". Raport analityków ING-Diba wskazuje zaś, że w ciągu następnych kilku dekad 59 proc. siły roboczej w Niemczech może zostać zastąpionych robotami lub programami komputerowymi. Zagrożeni są nie tylko robotnicy, ale również sekretarki, taksówkarze czy panie siedzące przy kasach w marketach. W wyniku robotyzacji pracę może więc stracić nawet 18 mln mieszkańców Niemiec.

Wielu ekspertów wciąż widzi jednak w robotyzacji wielką szansę dla rynku pracy. Według ankiety przeprowadzonej przez PewResearch wśród blisko 1,9 tys. specjalistów aż 52 proc. ekspertów spodziewa się, że robotyzacja do 2025 r. stworzy więcej miejsc pracy, niż ich zniszczy. Oczywiście zyskają na niej głównie te gospodarki, które są bardziej innowacyjne. Te, które opierają swój model rozwoju na taniej sile roboczej, znajdą się wśród przegranych. Takie opinie można usłyszeć również od polskich specjalistów.

– Robotyzacja będzie niszczyła miejsca pracy dla słabiej wykwalifikowanych pracowników, ale zwiększy liczbę etatów w branżach związanych np. z informatyką czy sztuczną inteligencją – przyznaje prof. Barbara Siemiątkowska z Instytutu Automatyki i Robotyki Politechniki Warszawskiej.

Nawet jednak dla słabiej wykwalifikowanych pracowników może znaleźć się dość pokaźna nisza na rynku pracy reagującym na robotyzację. – Roboty wykonują te prace, w których fizyczna, ludzka siła robocza ma swoje ograniczenia. Umieszczenie robota na linii produkcyjnej powoduje wzrost wydajności i zwiększenie mocy roboczych, co siłą rzeczy wywołuje konieczność wzrostu wydajności i mocy w innych działach, np. w logistyce, a to tworzy zapotrzebowanie na nowe miejsca pracy – mówi Krzysztof Łapiński, ekonomista z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Raczej nie będą to jednak „wymarzone" miejsca pracy. – Nasze doświadczenia związane z rewolucjami technologicznymi, które już się odbyły, wskazują, że nierealistycznie jest sądzić, że robotnicy zastąpieni przez roboty po prostu znajdą sobie pracę w innych sektorach. Zmiana będzie miała swoich zwycięzców i, niestety, również przegranych – wskazuje Carsten Brzeski, ekonomista z ING.

Terminator na emeryturze

Eksperci zauważają również, że większa rola robotów w procesach produkcyjnych może się okazać wielką szansą dla starzejących się społeczeństw. – Robotyzacja to jedyna szansa dla starzejących się społeczeństw, bo jest coraz mniej młodych ludzi chcących i mogących opiekować się starszymi. Robotyzacja zwiększa też bezpieczeństwo starszych ludzi, choćby poprzez stały nadzór nad nimi, umożliwiający szybką reakcję np. w razie wypadku. Również w Polsce ma ona z tego powodu wielką przyszłość – ocenia Siemiątkowska.

Egzoszkielety wspomagające siłę noszącego je człowieka były jak dotąd głównie domeną dzieł science fiction, takich jak „Iron Man" czy „Ghost in the Shell". Już wkrótce mogą się one stać udogodnieniem pozwalającym starszym ludziom na dłuższe funkcjonowanie na rynku pracy. Przyczepiane do pleców, ważące 3 kg urządzenie pozwalające zwiększyć siłę udźwigu człowieka o 15 kg jest już testowane w Japonii. Wyprodukowany przez firmę ActiveLink (spółkę zależną koncernu Panasonic) miniegzoszkielet trafił m.in. do firmy logistycznej UPR, gdzie pomaga starszym pracownikom w przenoszeniu ładunków w magazynach. Sprawia, że osoba w wieku przedemerytalnym może bez większych problemów podnieść 30-kilogramową skrzynię. – Nawet jeśli pracuję w pozycji półklęczącej, nie sprawia mi to teraz trudności – przyznaje 56-letni pracownik magazynowy UPR.

Konkurencyjna firma Cyberdyne zaczęła już zeszłej jesieni udostępniać klientom swoje robotyczne urządzenie wspomagające siłę Hybrid Assistive Limb (HAL). Spółka wskazuje, że cieszy się ono coraz większym zainteresowaniem wśród firm budowlanych mających problemy ze zwerbowaniem dostatecznej liczby młodego personelu. Wraz ze starzeniem się japońskiego społeczeństwa i z powodu jego ciągle dość szczelnego zamknięcia na imigrację tego typu wynalazki mogą w przyszłości bardzo pomóc japońskiej gospodarce utrzymać moce produkcyjne. To dotyczy jednak nie tylko Japonii. Może okazać się również przydatne dla Polski i innych krajów, w których rządzący podwyższyli wiek emerytalny ciężko pracującym obywatelom.

Polska robotem Europy

Jak na razie Polska jest jednak krajem dość zapóźnionym, jeśli chodzi o wykorzystywanie robotów w gospodarce. Według danych Międzynarodowej Federacji Robotyki na 10 tys. robotników przemysłowych przypada w naszym kraju 14 robotów, podczas gdy na Słowacji około 50, a w Niemczech ponad 260.

„Robotyzacja polskiego przemysłu jest warunkiem koniecznym dla podtrzymania dotychczasowego poziomu międzynarodowej konkurencyjności krajowego przemysłu i całej polskiej gospodarki. Jest to szczególnie istotne z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że robotyzacja w wielu europejskich krajach postępuje coraz szybciej i zaniechanie tego procesu powodować będzie narastanie luki, nie tylko między Polską a krajami rozwiniętymi, która i tak jest już znacząca, ale także między Polską a krajami o podobnym poziomie rozwoju jak Węgry czy Słowacja" – czytamy w raporcie Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Polski nie stać więc na to, by stać na uboczu postępu w robotyce. Dzięki niemu nasz kraj mógłby łatwiej zmierzyć się w przyszłości z problemami, z którymi coraz częściej zmagają się starzejące się społeczeństwa Zachodu i Dalekiego Wschodu. Próżno jednak szukać w wypowiedziach polityków czy w rządowych strategiach analiz tego problemu. Ale cóż, u nas w debacie publicznej pomija się tematy związane z przyszłością, skupiając się za to na doraźnych, dosyć wąskich i rozpalających niepotrzebne emocje problemach, takich jak dopalacze czy in vitro.

[email protected]

Japonia robotów, czyli między postępem a tradycją

Japończycy od dawna uchodzą za naród mający obsesję na punkcie robotów – postaci równie silnie obecnych w ich popkulturze co Godzilla czy magiczne dziewczęta w szkolnych spódniczkach. Obsesja ta przekłada się jednak na postęp naukowy i jego realne zastosowanie w gospodarce. Na przykład w Tokio kursuje kolejka Tokyo Monorail, w której wagony jeżdżą bez maszynistów i są kierowane tylko przez komputer. Niedawno w jednym z domów towarowych w tokijskiej dzielnicy Nihonbashi „zatrudniono" robota ChihiraAiko, który jest bardzo zbliżony wyglądem do młodej kobiety i ubrany w kimono wita klientów oraz udziela im informacji. Inny kobiecy robot HRP-4C potrafi tańczyć, śpiewać i prowadzić proste rozmowy. Francuska firma Aldebaran Robotics, będąca spółką córką japońskiego SoftBank Robotics, wypuściła kilka miesięcy temu na rynek humanoidalnego robota Pepper, który potrafi odczytywać ludzkie emocje. W ciągu pierwszej minuty od wejścia tego produktu na rynek sprzedano tysiąc egzemplarzy po 1,6 tys. USD każdy. Będzie on wykorzystywany m.in. w sklepach SoftBanku. Mimo dużego postępu w robotyce bezrobocie w Japonii utrzymuje się wciąż na stosunkowo niskim poziomie. Japonia jest też wciąż krajem, w którym często tradycja jest przedkładana nad postęp. Przykładowo nawet w Tokio trudno jest znaleźć sklep, w którym można zapłacić za zakupy kartą.

Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę
Parkiet PLUS
Przymusowy wykup akcji nie jest możliwy
Parkiet PLUS
Zagraniczne spółki z potencjałem
Parkiet PLUS
Obsługując naszych klientów, staramy się myśleć dokładnie tak jak oni