Statystyka potrafi być myląca. Łączny dług netto firm windykacyjnych z Catalyst (trzy – Casus, SAF i Raport – nie opublikowały jeszcze sprawozdań półrocznych i nie zostały uwzględnione w wyliczeniach) wzrósł w ciągu 12 miesięcy o 465 mln zł lub, licząc inaczej, o 23,3 proc. Jednak na ten wynik zapracowały przede wszystkim dwie firmy – M.W. Trade, które zwiększyło zadłużenie o 222 mln zł, i Best, któremu przybyło 208,6 mln zł długu netto. Na te dwie spółki przypadło więc 92,5 proc. wzrostu długu netto firm windykacyjnych. Pozostałe albo dług zmniejszały, albo starały się go utrzymać na niezmienionym poziomie. Wyjątkiem są mniejsze firmy, np. EGB Investments czy Kancelaria Medius, które rozpychają się na rynku i potrzebują długu, by móc zwiększyć swoją masę.
Dług i kapitały
Dla większości firm na Catalyst miarą zadłużenia nie jest jednak dług sam w sobie, lecz jego relacja do innych składników majątku. W przypadku firm windykacyjnych, dla których gros zobowiązań to właśnie zadłużenie finansowe (najczęściej właśnie w postaci obligacji), najpopularniejszą miarą porównawczą jest relacja długu netto (a więc zobowiązań finansowych pomniejszych o posiadaną gotówkę) do kapitału własnego. Jak możemy się przekonać z tabeli obok, apetyt firm na dług jest w tym przypadku jeszcze skromniejszy. Średnio relacja długu netto do kapitału wzrosła z 1,61 do 1,65 (a więc zmieniła się bardzo niewiele). Wyjmijmy jednak ze statystyk M.W. Trade, który zresztą nie jest typową firmą windykacyjną (zajmuje się finansowaniem służby zdrowia, dlatego jego wskaźnik zadłużenia jest tak wysoki – jego wierzytelności inwestorzy uważają za dużo pewniejsze niż przeterminowane kredyty bankowe, które stanowią gros aktywów typowych firm windykacyjnych), a wskaźnik zadłużenia spadnie do 0,94 wobec 1,03 przed rokiem.
Łatwo możemy się też przekonać, że z wyjątkiem dwóch wymienionych firm żadna inna nie zwiększała radykalnie stopnia zadłużenia, utrzymując je na bezpiecznym poziomie (za próg ryzyka dla firm windykacyjnych przyjmuje się sytuację, w której dług netto przekracza dwukrotność kapitałów własnych, lub nawet dwuipółkrotność). Nawet tam, gdzie nominalne zadłużenie zauważalnie rosło, relacja długu do kapitału własnego nie zmieniała się istotnie – wypracowane w tym samym czasie zyski powiększały mianownik (kapitał własny).
Dlaczego firmy windykacyjne nie korzystają z takiej dźwigni, z jakiej mogłyby (rynek nie miałby problemów z wchłonięciem większej partii obligacji)? Pewną odpowiedź dają koszty odsetkowe – im większe zadłużenie, tym większe ryzyko, a więc i kupon, który trzeba oferować. Drugą – struktura własnościowa. Firmy windykacyjne to często firmy rodzinne. Ich właściciele nie są skłonni do ryzyka, na jakie stać wynajmowanych menedżerów (vide M.W. Trade). Trzecią – ograniczenie rentowności.