Galaktyczni z innych światów

W tunelu prowadzącym na murawę stadionu w Lyonie spotkają się dwie sławy europejskiej piłki. Tym razem przeciwko sobie.

Publikacja: 06.07.2016 06:00

Piotr Wesołowicz

Piotr Wesołowicz

Foto: Archiwum

 

Choć trenerzy obu reprezentacji podkreślają, że półfinałowy mecz mistrzostw Europy to rywalizacja Walii z Portugalią, a nie pojedynek Cristiano Ronaldo z Garethem Bale'em, to trudno oderwać oczy od przywódców obu reprezentacji.

Łączy ich tyle samo, co dzieli. Obaj są gwiazdami Realu Madryt, najdroższymi piłkarzami w historii dyscypliny, umiejętnościami przypominają graczy z nieznanej innym futbolowej planety. Jednak boisko i klubowy herb to jedyne, co mają wspólnego. Prowadzą zupełnie inny styl życia. Ronaldo to narcyz i celebryta, Bale bardziej przypomina równego chłopaka z sąsiedztwa. Mówi się, że poza pracą za sobą nie przepadają, nie starają się zresztą tego ukrywać. – Nie muszę wyskakiwać z nim na kolację, by rozumieć się na boisku. To, co poza murawą, nie ma znaczenia – przekonuje Portugalczyk.

Także w trakcie francuskiego turnieju prowadzą swoje zespoły w inny sposób. Ronaldo jest zapatrzony w siebie. W Madrycie rozpieszczany grą u boku najlepszych piłkarzy świata, w drużynie narodowej wygląda na rozczarowanego przeciętnymi umiejętnościami rodaków. W trakcie meczów wymachuje rękami, złości się, gdy nie dostanie podania na czubek buta. Z drugiej strony to talizman reprezentacji. We Francji nie pokazał jeszcze pełnej klasy, a mimo to strzelił dwa gole i zaliczył dwie asysty. Całkiem nieźle jak na kogoś, kto w teorii zawodzi.

Gareth Bale także strzela gole, ma ich na koncie już trzy, ale jego etyka pracy jest nieco inna. Poza boiskiem cichy, skromny, wolny od ciężaru przerośniętego ego. A na murawie – dumny lider. Nieraz podkreślał swoje przywiązanie do kraju, dla sukcesu reprezentacji jest gotów do najwyższych poświęceń. Tak jak Robert Lewandowski w drużynie Adama Nawałki, Bale skupia na sobie uwagę rywali i robi miejsce swoim kolegom.

Selekcjoner Chris Coleman sprawił, że choć Bale jest w istocie „galaktyczny", to Walia nie jest drużyną jednego zawodnika. Wręcz przeciwnie – choć urodzony w Cardiff piłkarz ma mniej znanych partnerów niż Ronaldo, to jednak przy Bale'u wyrósł prawdziwy zespół. W drużynie Fernando Santosa proporcje są inne. Portugalia to Ronaldo i cała reszta. – Mógłbym miesiącami tłumaczyć moim obrońcom, jak powstrzymać Ronaldo i jakich używa sztuczek. Ale on ma umiejętność robienia czegoś nieprzewidywalnego, czego nie da się powstrzymać. To groźne. Ale my mamy w zespole kogoś podobnego. Zachowaliśmy więc balans i musimy się skupić na naszych przewagach na innym polu – powiedział Coleman.

Portugalia w najlepszej czwórce Euro znalazła się po raz siódmy. Do finału awansowała tylko raz, w 2004 roku, gdy była gospodarzem. Przegrała wówczas z Grecją. Walia jest debiutantem na ME. Od 1972 roku nie zdarzyło się, aby zespół startujący w piłkarskich ME po raz pierwszy dotarł aż do finału. – Wiemy, przed jaką szansą stoimy. Od początku wiedzieliśmy, że nie przyjechaliśmy do Francji na wakacje. Mamy robotę do wykonania. Na końcu jest triumf w finale – twierdzi Bale.

[email protected]

Portugalia – Walia

godz. 21.00, TVP 1, Polsat, Polsat Sport, Polsat Sport 2

Parkiet PLUS
Marek Piechocki, prezes LPP: Nie pozwę ich za raport o Rosji. Na razie
Parkiet PLUS
Analitycy widzą przestrzeń do zwyżek notowań firm z indeksu WIG20
Parkiet PLUS
Dobra koniunktura podbiła płace prezesów
Parkiet PLUS
Najdroższe akcje. Warto je mieć?
Parkiet PLUS
Mimo rekordów WIG-u coraz mniej spółek uczestniczy w hossie na GPW
Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?