Nie tylko banki pogrążyły GPW
Choć głównym wydarzeniem ostatnich dni na polskim rynku było nerwowe wyczekiwanie na werdykt Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kredytów frankowych, do tąpnięcia indeksów na warszawskim parkiecie najmocniej przyczyniły się inne kwestie, także te o charakterze globalnym. Choć w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia WIG-banki zniżkował o 6,3 proc., notując najmocniejszy tygodniowy spadek od 11 miesięcy i meldując się na poziomie najniższym od stycznia 2017 r., to w niechlubnej klasyfikacji najwięcej tracących indeksów sektorowych znalazł się dopiero na czwartym miejscu. Dał się minimalnie wyprzedzić wskaźnikowi spółek odzieżowych, spychanemu w dół tym razem nie tylko przez akcje CCC, taniejące o ponad 9 proc., ale także przez zniżkujące o prawie 6 proc. papiery LPP. O ile w przypadku tych pierwszych inwestorzy od dawna nie spodziewają się niczego dobrego, o tyle akcje LPP traciły po publikacji rozczarowujących wyników finansowych, korygując wcześniejszą silną falę wzrostową.
Najwięcej punktów indeksowi naszych blue chips odebrały taniejące o ponad 7 proc. walory KGHM, wspomagane przez spadające aż o 12,5 proc. akcje JSW. W obu przypadkach we znaki daje się słabnąca koniunktura gospodarcza na świecie i spadające ceny surowców. WIG-górnictwo w skali tygodnia zniżkował o 7,8 proc., schodząc na poziom najniższy od ponad trzech lat. O tyle samo w dół poszedł wskaźnik branży chemicznej, negatywnie wpływając na kondycję indeksu średnich firm. Akcje Grupy Azoty traciły ponad 6 proc., a papiery Ciechu zniżkowały prawie o 12 proc., do poziomu najniższego od pięciu lat.
Czwartkowy poranek, upływający na czekaniu na ogłoszenie werdyktu TSUE, charakteryzował się bardzo dużą zmiennością zarówno w przypadku indeksu największych spółek, jak i akcji banków. WIG20 rozpoczynający dzień od niewielkiego spadku szybko poszedł w górę o ponad 50 pkt, czyli o 2,5 proc., licząc od czwartkowego minimum, i o 1,5 proc. od środowego zamknięcia. Na co liczyli grający na zwyżkę, trudno powiedzieć, a ta „zabawa" skończyła się jeszcze szybciej, niż zaczęła, i indeks ponownie wylądował pod kreską tuż po informacji o uznaniu racji klientów banków przez europejski Trybunał. Podobny rollercoaster dotyczył akcji niemal wszystkich banków. Ponieważ werdykt był zgodny z oczekiwaniami, końcówka czwartkowej sesji przebiegała już w spokojniejszych nastrojach. Choć wydawało się, że najgorszy dla banków scenariusz jest już uwzględniony w notowaniach ich akcji, to jednak dla kilku z nich tygodniowy bilans był mocno ujemny. Najbardziej ucierpiały walory Santandera i Millennium, zniżkując o ponad 10 proc., o ponad 7 proc. w dół poszły akcje PKO BP. Paradoksalnie przy okazji mocno dostało się „niewinnym" (przynajmniej w kwestii kredytów we frankach): Alior Bankowi, którego papiery potaniały o ponad 10 proc., i Pekao, notującemu zniżkę o ponad 3 proc. Z kolei akcje relatywnie najbardziej zaangażowanego w kredyty walutowe Getin Noble w czwartek zyskiwały 13 proc., a w skali pierwszych czterech sesji tygodnia zwyżkowały o ponad 7 proc.
Do czwartku WIG20 spadł o 4 proc. i była to największa tygodniowa zniżka od pierwszej połowy sierpnia i jedna z trzech największych w tym roku. Indeks znalazł się ponownie poniżej 2100 pkt i jest obawa, że niedźwiedzie pokuszą się o próbę przetestowania dołka z końca sierpnia, znajdującego się zaledwie 50 pkt (czyli 2,4 proc.) poniżej czwartkowego zamknięcia. Takiemu scenariuszowi może sprzyjać pogorszenie się nastrojów na giełdach światowych.
Tylko niewiele lepiej niż WIG20 radził sobie w minionym tygodniu wskaźnik średnich spółek, zniżkujący do czwartku o 3,9 proc. W jego przypadku to wynik najgorszy od grudnia ubiegłego roku, oznaczający pojawienie się kolejnych negatywnych sygnałów. Spadek poniżej 3600 pkt, do poziom najniższego od ponad trzech lat, oznacza zniwelowanie całego dorobku byków osiągniętego od lipca 2016 do stycznia 2018 r. oraz otwiera drogę do pogłębienia ruchu w dół, aż do dołków ustanowionych w pierwszej połowie 2016 r. W takim przypadku mWIG40 mógłby stracić jeszcze ponad 300 pkt, czyli 9,5 proc. Perspektywy światowej gospodarki i związanego z tym pogorszenia się koniunktury w kraju oraz ograniczenia możliwości związanych z eksportem takiemu scenariuszowi sprzyjają. Nie widać także sygnałów zwiększenia zainteresowania rynkiem akcji rodzimego kapitału, realne zaś jest nadal ryzyko utrzymywania się podaży papierów z funduszy emerytalnych. Pracownicze plany kapitałowe będą mieć szansę realnego wpływu na poprawę sytuacji na warszawskim parkiecie najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku. Taka perspektywa wydaje się może pesymistyczna, ale należy też pamiętać, że segment średnich firm znajduje się w fazie regularnej bessy. mWIG40 od szczytu ze stycznia 2018 r. traci już 29 proc. W tym czasie wskaźnik największych spółek zniżkuje o 20 proc., a sWIG80 idzie w dół o ponad 25 proc. W segmencie małych firm bessa trwa jednak już od wiosny 2017 r., jej skala sięga ponad 30 proc., a odreagowanie z pierwszych czterech miesięcy obecnego roku nie przyniosło przełomu, natomiast osiągnięty w jego wyniku dorobek stopniał już prawie o połowę.
Indeksowi średniaków w ostatnim czasie najmocniej ciążą akcje wspomnianych przedstawicieli branży chemicznej, banków, głównie Millennium, spółek energetycznych, ale także PKP Cargo, Eurocashu i Kruka. Walory sześciu średnich spółek są na dwunastomiesięcznych minimach. Papiery szesnastu tracą, licząc od początku roku, a wśród nich znajdują się niemal wszyscy przedstawiciele przemysłu. Wśród liderów zwyżek znajdują się przede wszystkim firmy reprezentujące szeroko rozumiany sektor nowych technologii, z przewagą twórców gier komputerowych, oraz deweloperzy, działający głównie w segmencie komercyjnym (Echo i GTC).