Rząd przedstawił tarczę antykryzysową 2.0, która zakłada pierwsze tak szerokie zaangażowanie banku centralnego w politykę fiskalną. Jak pan to ocenia?
W grudniu 2019 r. podjęliśmy inicjatywę utworzenia Klubu Odpowiedzialnych Finansów przy Europejskim Kongresie Finansowym, co wkomponowuje się w propagowanie przez ONZ zasad odpowiedzialnej bankowości. Podpisaliśmy je i będziemy je propagować, ale rozumiemy je szerzej – także jako dbanie o stabilność finansową. Generalnie oceniam tarczę pozytywnie, ale z pewnymi uwagami, dotyczącymi głównie wiarygodności NBP. Najbardziej pozytywnie oceniam fakt, że znacznie rozszerzono zakres pomocy bezzwrotnej dla przedsiębiorców pod pewnymi warunkami, np. utrzymania działalności i zatrudnienia. Pozytywne jest odbiurokratyzowanie i uproszczenie procedur: prawdopodobnie nie trzeba będzie – czy tak się faktycznie stanie, pokażą czas i praktyka – ton papierów i formularzy, proces sprowadzi się do oświadczenia przedsiębiorcy, które trzeba będzie zweryfikować w przyszłości.
Wsparcie z tarczy w wysokości 100 mld zł, czyli 5 proc. PKB, ma trafić dla firm, z tej kwoty 65 mld zł może być pomocą bezzwrotną. Operację ma sfinansować de facto NBP. To dobra decyzja?
NBP nie powinien ślepo naśladować innych banków centralnych. NBP jest w innej sytuacji niż Fed czy EBC, wiarygodność złotego buduje się od niecałych 30 lat, a dolar jako waluta międzynarodowa i rezerwowa ma znacznie dłużą historię, gospodarka USA jest też znacznie silniejsza niż polska. Nie można kopiować działań i narzędzi dotyczących instrumentów opartych na dolarze i nie ryzykować utraty wiarygodności przez polski bank centralny. Szczególnie dotyczy to cięcia stóp procentowych (decyzjami z połowy marca i początku kwietnia obniżono je po 0,5 pkt proc., do 0,5 proc. – red.). To cięcie uważam za niezbyt dogłębnie przeanalizowane: spośród korzyści przyniesie to tylko niewielką ulgę kredytobiorcom w postaci niższych rat, a wśród niebezpieczeństw – możliwe wycofywanie depozytów z banków, utrata wiarygodności waluty i jej osłabienie. Do tego dochodzi stosunkowo liczna grupa frankowiczów, którym z powodu osłabienia złotego rośnie dług i płacą wyższe raty. Negatywnych konsekwencji cięcia stóp jest zbyt wiele. Nie powinniśmy iść tą drogą.
Jednym z pomysłów jest też emitowanie przez PFR obligacji korporacyjnych, które posłużą do sfinansowania tarczy.