Po pierwsze, u nas te opłaty są i wcale nie są najniższe w Unii. Po drugie, nie wszędzie w Unii są. Takich opłat w ogóle nie ma Finlandia, Norwegia, Irlandia, Wielka Brytania, Estonia, Łotwa i Luksemburg. Dodatkowo na przykład w Grecji pobierane są symboliczne opłaty, rzędu kilkuset euro na cały kraj rocznie. W Hiszpanii próbowano się z tych opłat wycofać i zastąpić je pomocą państwa, ale organizacje artystów to uniemożliwiły. Opłaty w Polsce są na podobnym poziomie jak w Chorwacji i Rumunii. Do tego należy dodać, że nie we wszystkich krajach, w których są opłaty reprograficzne, dotyczą one urządzeń postulowanych obecnie w Polsce. Na pewno twierdzenie, że Polska jest ostatnim krajem w Unii, w którym nie ma opłat reprograficznych, jest całkowicie nieprawdziwe. Takich fake newsów krąży zresztą w przestrzeni publicznej więcej.
Generalnie tego typu opłaty mają charakter archaiczny – mało kto dziś używa urządzeń do kopiowania utworów, chociażby dlatego, że na popularności mocno zyskuje streaming, a technologie dalej się rozwijają.
Jaki byłby skutek rozszerzenia opłaty na smartfony? Minister Gliński stwierdził, że ceny tych urządzeń w Polsce są o kilkanaście procent wyższe niż np. w Niemczech, więc podmioty handlujące sprzętem mogłyby pokryć tę dodatkową opłatę ze swojej marży.
Najprawdopodobniej ktoś niestety wprowadził pana ministra w błąd. Zacznijmy od cen urządzeń. W warunkach globalizacji ceny są porównywalne w całej Europie. Oczywiście pewne różnice istnieją (zależą m.in. od modeli poszczególnych telefonów i stawek VAT), ale nie są znaczące. Co więcej, jeśli już gdzieś mielibyśmy doszukiwać się niższych cen, to w Polsce. Możemy przytoczyć konkretne liczby, jeśli trzeba. Dotyczy to też innych krajów unijnych niż przywołane Niemcy, gdzie obserwujemy stymulowanie gospodarki obniżką podstawowej stawki VAT od lipca do 16 proc. (w Polsce 23 proc. – red.). Czy w dobie wolnego przepływu towarów i e-commerce gdziekolwiek mogłyby się utrzymywać nieuzasadnione wyższe ceny, a tym bardziej w Polsce, gdzie mamy dużą wrażliwość na ceny?
Idźmy dalej – mówienie o wysokich marżach dystrybutorów też jest absurdalne. Jesteśmy spółką giełdową, publikujemy sprawozdania i można dokładnie sprawdzić, jak kształtują się nasze marże. Z definicji firmy z naszego sektora operują na stabilnej, ale niskiej rentowności. Sugerowanie, że branża w Polsce zawyża sztucznie marże i ceny, jest kuriozalne. Zresztą, gdyby tak było, tego typu sprawy już dawno trafiłyby pod lupę UOKiK.