Jako dziennikarz, który od wielu lat związany jest z „Parkietem", a przez to też z rynkiem kapitałowym, z uwagą i nadzieją śledziłem to, co dzieje się w temacie strategii rozwoju rynku kapitałowego (SRRK). Przez wiele lat na naszych łamach, wspólnie z uczestnikami rynku, apelowaliśmy bowiem o to, aby dokument faktycznie powstał i zmienił ponury obraz rynku. Miało być pięknie, a na razie wychodzi na to, że jest tak jak zawsze.
Optymistyczne zapowiedzi
Lada moment strategia rozwoju rynku kapitałowego będzie obchodziła swoje pierwsze urodziny. Na początku października 2019 r. dokument ten został przyjęty przez Radę Ministrów i tym samym można już było mówić o nim jak o oficjalnym dokumencie rządowym. W pewnym sensie już sam fakt, że dokument powstał, był jakimś sukcesem. Ministerstwo Finansów, które wzięło się do pisania strategii i jest formalnym ojcem dokumentu, przez długi czas miało bowiem problem, by go stworzyć. Pewnie SRRK nigdy by nie powstała, gdyby nie presja otoczenia. Kolejni przedstawiciele resortu finansów zazwyczaj bowiem zatrzymywali się na etapie pierwszych konsultacji rynkowych, z których w zasadzie niewiele wynikało, bo każdy ciągnął w swoją stronę i po tego typu spotkaniach ciężko było wysnuć jakieś sensowne wnioski, poza oczywistą oczywistością, że strategia jest potrzebna. Tym razem MF postanowiło wziąć jednak sprawy w swoje ręce. Do tworzenia strategii został dodatkowo zaproszony EBOiR i po wielu trudach dokument w końcu powstał. Oddzielną kwestią jest to, co on zawierał, a właściwie to, czego w nim nie było. Po cichu liczono bowiem, że SRRK będzie przełomowym dokumentem, który zmieni architekturę rynku, sprawi, że naszą giełdą zainteresują się emitenci oraz inwestorzy indywidualni, a o Warszawie znowu będzie można mówić w kontekście centrum finansowego Europy Środkowo-Wschodniej. Problem jednak w tym, że strategia nie spełnia wielu oczekiwań. Wystarczy bowiem wspomnieć o ulgach i zachętach podatkowych dla spółek i inwestorów. Tych jest jak na lekarstwo.
SRRK identyfikuje 20 najważniejszych barier dla rozwoju rynku kapitałowego w Polsce i proponuje 90 działań, które stanowią ich rozwiązanie. Jak podkreślało MF, „chodzi m.in. o podwyższenie poziomu oszczędności i inwestycji w Polsce oraz podniesienie poziomu edukacji polskiego społeczeństwa w zakresie funkcjonowania rynku finansowego". – Przyjęcie strategii rozwoju rynku kapitałowego przez rząd stanowi zwieńczenie blisko dwóch lat intensywnej pracy nad tym dokumentem. Zależało nam na tym, żeby był to materiał jak najbardziej kompletny i odpowiadał zarówno na potrzeby uczestników rynku, jak i na największe wyzwania nadchodzących lat. Dokument był więc szeroko konsultowany, poprawiany oraz wzbogacany o nowe proponowane przez uczestników konsultacji rozwiązania. Warto zauważyć, że bardziej rozwinięty rynek kapitałowy idealnie wpisuje się w politykę gospodarczą rządu, ponieważ głównym celem strategii jest poszerzenie możliwości finansowania działalności przez polskie, głównie małe i średnie, firmy, które są tak istotne dla rozwoju gospodarczego naszego kraju. Nie chodzi nam o budowanie giełdy jak z hollywoodzkich filmów, ale raczej o efektywny rynek kapitałowy realizujący swoją misję wobec całej gospodarki i wspierający ekspansję polskich przedsiębiorstw – podkreślał rok temu ówczesny minister finansów Jerzy Kwieciński.
Już pomijając fakt, co jest w SRRK (i tak przecież wszystkim się nie dogodzi), kluczowe jest to, co do tej pory udało się zrobić. Realizację strategii przewidziano na lata 2019–2023 i to jest sedno całej sprawy. Należało oczekiwać (być może nieco naiwnie), że ten pierwszy rok będzie faktycznie okresem intensywnej pracy i rozwoju. Zapał na początku zawsze jest największy, a ludzie są zdeterminowani, by coś zrobić. Tymczasem można odnieść wrażenie, że pierwsze urodziny SRRK to wcale nie jest powód do świętowania. – Jest to bardzo smutna rocznica – i to nie tylko w kontekście podsumowania stanu realizacji, ale też mając w pamięci utratę bezcennego czasu na etapie prac nad SRRK. Wówczas minął ponad rok pomiędzy zaprezentowaniem ambitnej wersji strategii a przyjęciem jej w wersji mocno okrojonej, pozbawionej najważniejszych czynników rozwoju – podkreśla Mirosław Kachniewski, prezes SEG.
Czekanie na czyny
Ciężko nawet powiedzieć, czy MF wciąż interesuje się strategię i dba o jej wdrażanie. Sam proces powoływania pełnomocnika ds. strategii zajął kilka miesięcy. Ostatecznie wybór padł na Antoniego Repę (lub jak kto woli na Tony'ego Repę), którego można chyba nazywać ojcem chrzestnym strategii, bo to właśnie on ma sprawować nad nią pieczę. Repa od początku miał pod górę. Na stanowisko powołany został na początku marca, czyli tuż przed wybuchem koronawirusa w Polsce. Zamknięcie gospodarcze oraz przejście na zdalny tryb działania z pewnością nie ułatwiło mu życia. W ostatnim czasie dał on publicznie do zrozumienia, że nie jest to jedyne jego zmartwienie. „Dopiero po pół roku jako pełnomocnik zdaję sobie sprawę, jakie to wyzwanie" – napisał w sierpniu na Twitterze Repa.