Izba jako jeden z kluczowych uczestników rynku kapitałowego do wielu lat prowadzi dialog publiczny na temat tego rynku. W ramach tej dyskusji z interesariuszami wskazujemy na kluczową rolę domów maklerskich i inwestorów oraz służebną funkcję giełdy jako infrastruktury rynku kapitałowego, na której inwestorzy i maklerzy realizują transakcje, przez co zasilają w kapitał na inwestycje polskie spółki. Od lat zwracamy uwagę na pewne niepodważalne fakty, chociażby ten, że handel w Warszawie jest kilkakrotnie droższy niż na giełdzie w Turcji. To utrudnia walkę o ważny kapitał zagraniczny, który mógłby zawitać do Polski, gdyż wysokie prowizje rynkowe obniżają płynność i tym samym atrakcyjność naszego rynku dla wielu inwestorów. Wartość dodana wytwarzana przez krajowe domy maklerskie na współpracy z inwestorami jest niewłaściwie dzielona. Trzeba natomiast jasno powiedzieć, że to maklerzy i doradcy, którzy obsługują przedsiębiorstwa oraz inwestorów, budują rynek kapitałowy. Żadna strategia się nie uda, jeśli nie będzie tych, którzy zajmują się rynkiem na co dzień, czyli firm inwestycyjnych razem z inwestorami. Trzeba więc budować siłę polskiej branży maklerskiej, a także stawiać na lokalny kapitał poprzez wspomniane wcześniej zachęty podatkowe, które będą wspierać też branżę TFI. Dlatego tak ważne jest, aby ubiegły rok nie przysłonił nam problemów fundamentalnych naszego rynku. Jeśli powtórzyłby się taki rok pod względem biznesowym, to oczywiście jako branża bylibyśmy bardzo zadowoleni. Nie patrzmy jednak na branżę, ale na cały rynek.
Kiedy mowa o brokerach, to wciąż żywa jest dyskusja na temat modelu działalności, czyli tego, czy działalność maklerska ma stanowić odrębną jednostkę organizacyjną, czy działać w strukturach banku. Ubiegły rok też pokazał, że najwięcej klientów pozyskały te firmy, które działają jednak w strukturach banku. Może więc ten model daje więcej szans?
Przede wszystkim uważamy, że nie powinno się nadinterpretować postanowień SRRK, gdzie jest mowa o tzw. jednolitej licencji bankowej i dopuszczeniu banku do handlu na rynku regulowanym na rachunek własny i animowania akcji. Tam nie ma mowy o likwidacji odrębności bankowych domów maklerskich, a do tego mogą doprowadzić niektóre obecnie dyskutowane propozycje. Uważamy, że dla interesu rynku i gospodarki ważne jest utrzymanie odrębności biznesowej biur maklerskich w bankach. Przekłada się to bowiem na większy poziom ochrony klientów i lepsze dopasowanie oferty do ich potrzeb. W domach maklerskich mamy bowiem do czynienia ze specjalizacją, której nie należy rozwadniać. Dodatkowo biura działające w strukturach banków też mają nieco inną hierarchię. Są pierwsze, jeżeli chodzi o cięcie kosztów, i ostatnie, jeśli chodzi o inwestycje. Dlaczego? Bo ich dochody są relatywnie małe w stosunku do całości przychodów banków, a ryzyko ich pozyskania znacznie wyższe. Nie są więc priorytetem. Pełna integracja banków i domów maklerskich byłaby ze szkodą dla całego rynku i dla siły wsparcia gospodarki. Nawet w krajach Europy, gdzie mamy też do czynienia z tzw. jednolitą licencją bankową i gdzie rynek kapitałowy jest najbardziej rozwinięty, jak np. w Wielkiej Brytanii, w praktyce główni gracze wydzielają ryzyko bankowości inwestycyjnej do oddzielnych jednostek organizacyjnych lub prawnych. Oczywiście, gdy działają w strukturach banków, działa cross -selling i przynosi to jakieś korzyści, ale czy to jest dobre w długim terminie dla gospodarki?
Konferencja IDM zbliża się wielkimi krokami. Czego pan od niej oczekuje?
Liczę, że przyjdzie nowa energia, zarówno jeśli chodzi o wdrażanie, jak i wprowadzenie modyfikacji do SRRK. Liczę, że faktycznie dojdzie do modyfikacji tego dokumentu i bardziej zostanie wzięta pod uwagę opinia uczestników rynku.
IDM nie odpuszcza też tematu mistrzostw rynku kapitałowego w slalomie gigancie, które w tym roku odbędą się na Górce Szczęśliwickiej. Szef Izby już testuje trasę?