Jest to jeden z powodów oszołamiającej kariery terminu Non-Fungible Token (NFT, potocznie Nifty, w liczbie mnogiej Nifties). Chodzi o token niezamienialny, nierozmienialny, obiekt z niczym nieporównywalny, o niepowtarzalnych właściwościach, jedyne w swoim rodzaju „aktywo", jak „Mona Lisa" pośród arcydzieł sztuki klasycznej. Pomimo tych osobliwych właściwości NFT assets mogą być, i bywają, przedmiotami obrotu rynkowego. Entuzjaści powiadają, że jak bitcoin jest cyfrowym odpowiednikiem pieniądza, NFT jest cyfrową postacią dzieła sztuki. Sceptycy twierdzą, że to tylko pęczniejąca bańka, która zapewne pęknie lada moment, ale z ostrożności (od zawsze cechującej obrót sztuką) poprzedzają krytykę słowem „prawdopodobnie". O bańce mówi nawet twórca omawianego tu Nifty...
Co kusi kolekcjonerów? Token nie jest dziełem sztuki. Nawet nie odzwierciedla jego cech. Nie ma wartości artystycznej, estetycznej, emocjonalnej. Reprezentuje tytuł własności, którego ponoć nie można podważyć – dzisiaj. Zaświadcza o autentyczności obiektu, czego ponoć nie można podważyć – dzisiaj. Nie wiemy, w jakim kierunku podąży technika, jakich dokona przekształceń otaczającej nas rzeczywistości. Nie wiemy także, w jakim kierunku podąży rynek sztuki. Czy moda uniesie Nifties, czy zyskają one na wartości?
Zadziwiająca aukcja. Rzecz nie byłaby warta analizy, gdyby nie marcowa aukcja Christie's – jednej z dwóch katedr światowego handlu antykwarycznego. W formule single lot sale licytowano online obiekt wystawiony z ceną wywoławczą 100 USD. Zaplanowana na 14 dni, zrazu toczyła się zniechęcająco ospale, za to w ostatnich chwilach eksplodowała pod niebiosa emocjami i postąpieniami, by – po niecodziennym wydłużeniu czasu licytacji o 90 sekund – zamknąć się przybiciem na pułapie 69 346 250 USD (objaśnienia użytych terminów aukcyjnych w okienku).
Kiedy zagłębiałem się w szczegóły, raz po raz przecierałem okulary: czy to, co czytam w wiarygodnych źródłach, zdarzyło się naprawdę? Czy aby w relacjach BBC lub „New York Timesa" czegoś nie przekręcono? Czy jest możliwe, że fantom – nie obraz, rzeźba, sztych, lecz fantom właśnie, obiekt nierzeczywisty, nienamacalny, pozbawiony postaci materialnej, bliższy wyobrażeniu – został uznany za dzieło sztuki i sprzedany za niewyobrażalną, acz rzeczywistą cenę? Czy jest możliwe, że renomowany dom aukcyjny przyjął od anonimowego nabywcy zapłatę w kryptowalucie? Czy służba kontroli skarbowej powołana do przeciwdziałania procederowi prania pieniędzy nie została poderwana to działania? Transakcję dopełniono przelewem ekwiwalentu ceny dolarowej w postaci 42 329,453 jednostek czegoś, co nosi nazwę ether. Przyjmuję te fakty z pokorą: nabieram przekonania, że Ziemia obraca się już nie w tę stronę, do jakiej nawykłem.
Autorem (twórcą nowej postaci wyrazu?) jest Beeple. Kryptonim może przywołać odległe skojarzenie z The Beatles. Za to maniera jest oryginalna: nikt wcześniej nie wymyślił czegoś równie cudacznego. Innowacyjnym artystą jest urodzony w 1981 r. Mike Winkelman, grafik i designer z Charleston w Południowej Karolinie. Uprawia on wielorakie postacie digital artworks: tapety, ilustracje, szkice, krótkie filmy, kompozycje muzyczne, formaty VJ Loops i VR AR (nie śmiem tu objaśniać tych terminów, moja wyobraźnia już nie wzbija się na te orbity). Swoją twórczość opisuje wyświechtanymi wulgaryzmami (four letters words). Chociaż ma blisko 2 mln instagramowych fanów, nie był szeroko znany w kręgach antykwarycznych. Lecz teraz dołączył do grona żyjących autorów nowoczesnej sztuki, których dzieła osiągnęły najwyższe cenę. Na podium światowych rynków wyprzedzają go obecnie tylko David Hockney i Jeff Koons.
Dziełem za ciężkie miliony jest... plik jpg. To osobliwy kolaż wszystkich grafik, jakie Beeple ogłosił online od 1 maja 2007 r. Od tegoż dnia codzienne kreował nowy cyfrowy produkt, a kiedy zgromadził ich 5 tys. (co zajęło mu ponad 13,5 roku), zmontował ich kompletny zbiór, generując ogromną, nowatorską, niepospolitą, dziwaczną kompozycję cyfrową zatytułowaną „Everydays: The First 5000 Days" – frapującą, barwną, nieczytelną bez radykalnego powiększenia, skoro jej wymiary to 21 069 x 21 069 pixeli (319 168 313 bitów). Można zobaczyć ją na facebookowej witrynie Christie's Images. Prace zostały zgromadzone chronologicznie, ich formy i tematy są różnorodne, od przeciętnych rysunków po nasycone treścią dzieła trójwymiarowe. Obrazują one proces dojrzewania emocjonalnego autora, jego obawy przed następstwami rozwoju techniki, pragnienie bogactwa i nieufność wobec niego, współczesne turbulencje polityczne Stanów Zjednoczonych.