Niedługo rynek crowdfundingu udziałowego zostanie poddany sporym zmianom. Zwiększony zostanie limit zbiórki, wprowadzona będzie również tablica ogłoszeń, która zaoferuje możliwość upłynnienia akcji. Jak zapatruje się pan na te nowości?
Janusz Palikot: Uważam, że zmiany będą rewolucyjne dla rynku crowdfundingu. Przykładem może być nasza niedawna zbiórka Tenczyńskiej Okovity, kiedy całą kwotę zebraliśmy w jeden dzień. Podczas emisji akcji szybko okazało się, że chętnych jest znacznie więcej. Gdybyśmy dysponowali większymi limitami, to spokojnie podwoilibyśmy wartość emisji. Myślę, że jest wiele projektów, dla których kwota około 10 mln zł jest wystarczająca, aby zakupić odpowiedni sprzęt bądź udziały w konkretnej marce, jednak obecny limit jest dla takich podmiotów zbyt mały. Największą bolączką jest kwestia płynności. Spółki decydujące się na crowdfunding często są zbyt małe, by mogły znaleźć się na giełdzie w niedalekim horyzoncie czasowym, a inwestorzy nie są pewni, czy i na jakich warunkach będą mogli wyjść z inwestycji. Akcjonariusze m.in. Tenczyńskiej Okovity na razie radzą sobie, kontaktując się bezpośrednio na dedykowanej dla nich grupie, gdzie mają możliwość zaoferowania swoich akcji. Zdecydowanie wprowadzenie narzędzia przypominającego małą giełdę bardzo pozytywnie wpłynie na rynek.
Pańskie spółki cieszą się dużą popularnością, zebrały maksymalne kwoty, o które wnioskowały. Skoro ta metoda finansowania tak dobrze się sprawdza, to w świetle nadchodzących zmian na rynku crowdfundingu, jaki cel ma debiut na giełdzie?
Głównym powodem jest dokonanie bardziej obiektywnej wyceny spółki. W crowdfundingu przedstawiamy prognozy dotyczące firmy, najczęściej podając wielokrotność zysku EBITDA. Nie chcemy przewartościowywać spółki, dlatego uważam, że pojawienie się na giełdzie pozwoli właśnie zobiektywizować tę wycenę. To nie będzie już prognoza poparta marketingiem, tylko realna wycena naszych akcji. Kapitalizacja okaże się potrzebna m.in. wtedy, gdybyśmy w przyszłości chcieli dokonać dużej transakcji, np. na kwotę 100 czy 200 mln zł. Oczywiste jest, że posiadając dokładną wycenę spółki, łatwiej takie przedsięwzięcie zrealizować. Takie przeświadczenie wynika również z mojego doświadczenia m.in. w Polmosie Lublin. Zakładam, że po zakończeniu pandemii i powrocie gospodarki na normalne tory w II półroczu 2021 r., będziemy mieli dużo ciekawych projektów, jak m.in. rozwój Alembika na zagranicznych rynkach i obecność na giełdzie na pewno ułatwi ich realizację. Dodatkowo, w tym momencie znajdujemy się w sytuacji dynamicznego wzrostu, sprzedaż bardzo się poprawia i potrzebujemy dużych środków obrotowych na finansowanie bieżącej działalności, co również ułatwi nam obecność na giełdzie.
W tym roku Manufaktura Piwa Wódki i Wina planuje zadebiutować na giełdzie. Można już coś więcej powiedzieć na ten temat? Podczas ostatniej konferencji koncepcja debiutu nie była jeszcze klarowna.