Kwietniowe dane NBP o podaży pieniądza pokazały, że Polakom coraz bardziej nudzi się realna strata, którą ponoszą, trzymając pieniądze w bankach. Depozyty terminowe rosną znacznie wolniej, za to już nie maleją bieżące – wręcz przeciwnie. Pytanie, czy klienci banków kierują swoje środki na konta oszczędnościowe, czy trzymają na rachunkach osobistych w poszukiwaniu bardziej opłacalnych inwestycji lub po prostu ze względu na rosnące wraz z inflacja wydatki. Bo cóż z tego, że w kwietniu wzrosła ona „tylko” o 13 proc. rok do roku. – Przy obecnym poziomie inflacji ceny cały czas raczej będą rosnąć, choć wolniej niż miałyby realnie spadać. Widać to wyraźnie po cenach żywności, które w maju wzrosły o 0,6 proc. A roczny wzrost cen żywności wyniósł 18,9 proc. – komentuje Paweł Majtkowski, analityk eToro na polskim rynku.
Zależy od inflacji
Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze dane dotyczące wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w maju 2023 roku, a także wstępny szacunek PKB w I kwartale tego roku, informując o jego spadku. Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka podkreśla, że z opublikowanych danych GUS odczytać można jednak pozytywne informacje, dotyczące m.in. nakładów brutto na środki trwałe czy nadwyżki w eksporcie netto. – Te dobre wiadomości powinny być odnotowane przez RPP, bo podtrzymują kurs złotego i wielkość potencjalnej podaży towarów i usług. Z drugiej strony według szybkiego szacunku GUS ceny towarów i usług konsumpcyjnych w maju 2023 w porównaniu z majem 2022 były wyższe o 13 proc., na tym samym poziomie co w kwietniu 2023 r. – wskazuje prof. Stanisław Gomułka.
– Te dane w sumie powinny zniechęcać RPP do rozważania obniżki stóp procentowych w najbliższych dwóch, trzech kwartałach. Obecna RPP zapewne nie podniesie stóp procentowych, ale taką możliwość powinna rozważać, a nawet taką decyzję podjąć dla urealnienia, w sytuacji niskiej stopy bezrobocia, dojścia do celu 2,5 proc. w 2024 r. – dodaje główny ekonomista BCC.
We wrześniu 2022 r., po podniesieniu stopy referencyjnej o 25 pkt baz., do 6,75 proc., cykl podwyżek został zawieszony. – Była to 11. podwyżka z rzędu, co oznacza, że pauza trwa już niemal tyle, ile Radzie Polityki Pieniężnej zajęło wywindowanie kosztu pieniądza do najwyższego do dwóch dekad pułapu. Najświeższe informacje z polskiej gospodarki na pierwszy rzut oka mogłyby być postrzegane jako argument za złagodzeniem nastawienia – zauważa Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. Przypomina jednak, że przed miesiącem prezes NBP Adam Glapiński stwierdził jednak wyraźnie, że dyskusje na temat terminu pierwszego cięcia stóp „są zdecydowanie przedwczesne”, a „bardziej uzasadnione są (…) pytania o podwyżki stóp, niż o obniżki”. Zdaniem Sawickiego okazja na oficjalne zamknięcie cyklu być może pojawi w lipcu, gdy Rada będzie dysponować treścią nowej projekcji inflacyjnej. Analityk zauważa jednak, że niezależnie od momentu zmiany nastawienia władz monetarnych, rozwój sytuacji ekonomicznej sprzyja ocenie, że jeszcze w tym roku rozpoczną się obniżki. Za takim scenariuszem przemawia np. fakt, że w maju ceny konsumenckie w porównaniu z kwietniem nie wzrosły. – Inflacja wyhamowała trzeci miesiąc z rzędu i wyniosła 13 proc. r./r. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że we wrześniu br. wzrost cen osiągnie wartości jednocyfrowe – przewiduje Sawicki. Zauważa też, że pierwszy mocny spadek zaliczyła inflacja bazowa, której dynamika jego zdaniem zapewne mocno spadła z bliskich rekordu 12,2 proc. w kierunku 11,5 proc. r./r.