Na koniec ubiegłego roku wartość depozytów gospodarstw domowych lekko przekroczyła 812 mld zł, rosnąc o niemal 11 proc. – wynika z najnowszych danych NBP. Była to przede wszystkim zasługa depozytów bieżących, które zwiększyły się o nieco ponad 70 mld zł, 15,5 proc. Depozyty terminowe wzrosły zaledwie o 3,5 mld zł, czyli 1,3 proc. Byłoby znacznie gorzej, gdyby nie przyrost o niemal 6,8 mld zł w grudniu.
Bank centralny zalicza do depozytów bieżących konta oszczędnościowe. To im można przypisać sporą część ubiegłorocznego przyrostu (banki niestety nie podają wartości zgromadzonych na nich środków). Ale pieniędzy przybywało również na nieoprocentowanych rachunkach osobistych. Po prostu przez niemal cały rok utrzymywanie środków na lokatach terminowych się nie opłacało – ich realne oprocentowania były często ujemne. A banki, które konta oszczędnościowe traktują jak lokaty terminowe, zachęcały klientów promocyjnymi oprocentowaniami na różne – nawet 12-miesięczne – okresy. Dzięki temu pozyskiwały środki do finansowania akcji kredytowej. I chociaż skuszeni promocjami klienci otrzymywali po ich upływie oprocentowania często symboliczne, pozostawali na ogół wierni kontom.
Lokaty terminowe w zasadzie spadały cały rok. Ich gwałtowny przyrost w grudniu spowodowany był akcją dwóch banków – Getinu oraz Idei – które próbowały przyciągnąć deponentów wysokimi oprocentowaniami, by zniwelować odpływ depozytów po wybuchu afery KNF. Jak widać, udało im się to. Jednak – o czym piszemy wyżej – już zaczynają te oprocentowania obniżać. Można przypuszczać, że jeszcze w styczniu lokaty terminowe będą rosnąć, ale wraz ze spadającymi odsetkami obniży się również euforia klientów.