W przypadku gospodarstw domowych zaplanowana dynamika jest ponaddwukrotnie niższa niż w 2018 roku. To przewidywanie oparte jest przede wszystkim na braku perspektyw podwyższenia oficjalnych stóp procentowych, a co za tym idzie – oprocentowania depozytów oferowanych przez banki komercyjne. Te doskonale znają swoje wskaźniki kredytów do depozytów i wiedzą, że ciągle nie są im potrzebne gwałtowne napływy depozytów. Zwłaszcza terminowych. W większości przypadków ich oprocentowanie jest niższe od inflacji. Na ten rok banki zaplanowały wzrost kredytów dla gospodarstw domowych w tempie zbliżonym do dynamiki depozytów - 5,2 proc. Tym bardziej zatem nie będą naciskać na przyspieszenie zbierania środków ludności.

Tymczasem z danych Analiz Online wynika, że na koniec grudnia ub.r. w instrumentach rynku kapitałowego, na depozytach, w gotówce i w OFE Polacy zgromadzili 1448 mld zł – o 26,8 mld zł więcej kwartał do kwartału i równocześnie o 64,7 mld zł więcej rok do roku. Depozyty gospodarstw domowych w bankach komercyjnych wzrosły w ub. r. o 10,6 proc. – do niemal 738 mld zł – a całego sektora niefinansowego sięgnęły na koniec 2018 r. 1034 mld zł. Wartość kredytów dla tego sektora nie przekroczyła natomiast 926 mld zł. Wciąż zatem istnieje poduszka bezpieczeństwa. Tym bardziej, że IV kwartał 2018 r. znów przyniósł znaczący wzrost aktywów zgromadzonych na depozytach w bankach i SKOK – 35,97 mld zł, niemal trzykrotnie więcej niż w trzech poprzednich kwartałach. Przez pierwsze dwa miesiące tego roku w bankach komercyjnych rosły zarówno depozyty bieżące, jak i terminowe.