Takie usługi są już oferowane, choć w ograniczonym stopniu, np. do analizowania historii transakcji na rachunku. Można sobie jednak wyobrazić, że taki elektroniczny asystent nie tylko podzieli wydatki na grupy, lecz także doradzi, gdzie taniej kupić różne usługi (np. prąd lub abonament telefoniczny), albo z jakich wydatków zrezygnować, aby zwiększyć oszczędności. Oferta takich asystentów może być rozwijana nie tylko przez banki, lecz także przez fintechy w ramach otwartej bankowości.
Mieszkańcy Europy są podzieleni w swoim podejściu do tego rodzaju doradztwa. Przedstawiciele krajów północy (Niemcy, Austria, Francja, Benelux) są mu raczej niechętne, podczas gdy reprezentanci państw południowej oraz środkowej Europy są bardziej na takie nowinki otwarci. Do tej ostatniej grupy zalicza się również Polska, w której aż 45 proc. osób deklaruje, że byłaby zadowolona, gdyby program komputerowy analizował ich wydatki konsumpcyjne i proponował ich poprawę. Przeciwnego zdania było tylko 24 proc. osób.
Innego rodzaju usługą, jaką świadczyć mogą fintechy, jest automatyczne doradztwo w kwestiach inwestycyjnych. Z finansowego barometru ING wynika, że Polacy i mieszkańcy innych krajów Europy chętnie wysłuchają porady inwestycyjnej od takiego robodoradcy, ale tylko 18 proc. Polaków (i taki sam odsetek mieszkańców naszego kontynentu) byłoby gotowych rozważyć powierzenie mu podejmowanie decyzji inwestycyjnych. Dla kontrastu, w prawie każdym kraju duży jest odsetek osób zdecydowanie niechętnych tej technologii. Innymi słowy, ludzie nie są gotowi zdać się w pełni na automatyczne systemy zarządzania oszczędnościami.