O korelacji słów kilka

Modelowy zrównoważony portfel inwestycyjny często opiera się w 60 proc. na akcjach i 40 proc. na obligacjach.

Publikacja: 13.12.2023 21:00

Łukasz Bugaj doradca inwestycyjny, BM Bank Millennium

Łukasz Bugaj doradca inwestycyjny, BM Bank Millennium

Foto: fot. mat. prasowe

Od czasu wielkiej recesji 2008 roku rynek kapitałowy zmienił się pod wieloma względami, ale jedna istotna rzecz się nie zmieniła.

Chodzi o ujemną korelację pomiędzy akcjami i obligacjami.

Dzięki temu te dwie klasy aktywów idealnie uzupełniały się w portfelach inwestorów. Akcje służyły do generowania dobrych stóp zwrotu w sprzyjających warunkach gospodarczych, a obligacje dawały schronienie w gorszych okresach, kiedy były idealnym stabilizatorem portfela.

To właśnie dzięki tej zależności modelowy zrównoważony portfel inwestycyjny często opiera się w 60 proc. na akcjach i 40 proc. na obligacjach. Historycznie ta strategia przynosiła zadowalające stopy zwrotu przy akceptowalnym poziomie ryzyka właśnie dzięki odmiennym zachowaniom jego komponentów w okresach rynkowego stresu. Po pandemii się to jednak zmieniło.

Ujemna korelacja stóp zwrotu z akcji i obligacji zaczęła powoli zanikać już pod koniec 2020 roku. W czasie paniki z marca tego roku wskaźnik korelacji sięgał -0,6 i był jednym z niższych, patrząc historycznie. Rok później ujemna korelacja praktycznie zaniknęła i w połowie 2021 roku stała się dodatnia. To mniej więcej od tego czasu rynki akcji i obligacji zachowują się bardzo podobnie. W 2021 roku nie było to jeszcze tak bijące po oczach, bo był to udany rok dla akcji. Zmieniło się to w kolejnym roku, kiedy akcje i obligacje traciły na wartości równocześnie.

W tym roku dodatnia korelacja pomiędzy tymi głównymi klasami aktywów się utrzymuje. Na pobieżny rzut oka może nie jest to tak widocznie jak w roku poprzednim, ale w okresie listopadowego odreagowania dodatnia korelacja była najwyższa od dekad i sięgała nawet poziomu 0,4.

To bardzo ważna obserwacja, szczególnie w kontekście oczekiwań na rok przyszły. Nierzadko można bowiem spotkać się z opinią, że 2024 rok będzie należał do obligacji. Gdyby w istocie tak miało być, to przy zachowaniu obecnie obserwowanej zależności oznaczałoby to, że lepszą inwestycją mogą okazać się akcje, a nie obligacje. Akcje dostarczyłyby bowiem także dodatnie stopy zwrotu, tyle że prawdopodobnie wyższe od obligacji.

Oczywiście wcale tak być nie musi, ale wymagałoby to zmiany obecnie obserwowanego reżimu, w którym akcje i obligacje de facto jadą na jednym i tym samym wózku. Obligacje nie są w nim typowo defensywnym aktywem, jakim były wcześniej. Mogłyby nim się ponownie stać, ale wymagałoby to całkowitego zażegnania problemu inflacji, co patrząc po listopadowym odczycie z USA, niekoniecznie będzie tak proste.

Okiem eksperta
Zwróćmy uwagę na obligacje korporacyjne
Okiem eksperta
Wysokie oczekiwania inwestorów
Okiem eksperta
Europa podejmuje decyzje...
Okiem eksperta
WIG z apetytem na rekordy
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Okiem eksperta
Cisza przed czy po burzy?
Okiem eksperta
Bliski Wschód pretekstem zakończenia wzrostów?