Wystarczyło, że po niewiarygodnie dobrym listopadzie (najlepszy miesiąc dla akcji na świecie od trzech lat, dla obligacji nawet od 38 lat) główne indeksy zatrzymały się na kilka dni, by ci sami analitycy, którzy zwiastowali zły IV kwartał, m.in. Marko Kolanovic z JP Morgana oraz Michael Wilson z Morgana Stanleya, ponownie zaczęli zwiastować inwestorom na święta „lump od coal”, czyli nasz odpowiednik rózgi. Choć trudno polemizować z faktem, że akcje amerykańskie ponownie nie są tanie, sprzyjająca sezonowość oraz duże skupienie inwestorów na spadającej szybko inflacji (tutaj trudno oczekiwać gwałtownych zwrotów) sprawiają, że ponownej wyraźnej korekty spodziewamy się najwcześniej w I kwartale przyszłego roku.
Warto zwrócić uwagę, że znajdujemy się aktualnie w fazie, gdy rynek pozytywnie reaguje na pogorszenie danych z USA, widoczne najlepiej na poziomie Economic Surprise Index, a niemal każde słabe dane wywołują kolejną falę zakładów na obniżki stóp procentowych w maju, a obecnie nawet w marcu. Pomijając scenariusz skrajnie silnych zaskoczeń, trudno nam uwierzyć, że nagle jakiekolwiek dane sprawią, że to nastawienie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przemieni się w strach przed recesją w Stanach Zjednoczonych w nadchodzącym roku.
Wiele obaw sceptyków absolutnie podzielamy. Przede wszystkim uważamy, że scenariusze „125–150 pkt baz. obniżek w 2024 r.” oraz „silna gospodarka USA” nie mają części wspólnej, a wiara, że mogłoby do nich dojść razem, jest życzeniowa, wymagałaby zejścia inflacji poniżej celu w najbliższych miesiącach. Tak jak niedźwiedzie bardziej obawiamy się o wzrost gospodarczy niż o dynamikę cen, uważamy jednak, że powrót strachu o gospodarkę nie nastąpi natychmiast. Spodziewamy się raczej, że dalsze, stopniowe pogorszenie na rynku kredytowym wywoła obawy o recesję w III/IV kwartale 2024 r., szczególnie jeżeli nałoży się na nie pogorszenie na rynku pracy.
Jeszcze mniej niż w kontekście Wall Street obawiamy się aktualnie większych spadków na warszawskim parkiecie. Napływy do funduszy akcji polskich na większą skalę rozpoczęły się dopiero w listopadzie, obecnie zaczynają one powoli pełnić rolę wsparcia dla małych i średnich spółek, dla których grudzień zwyczajowo jest świetnym miesiącem. Pierwszy szkodliwy dla giełdy pomysł nowej koalicji, potencjalne nałożenie na Orlen daniny na poziomie 14,7 mld zł, został przyjęty dość spokojnie, widać, że wobec kolejnego rządu wciąż stosowana jest taryfa ulgowa. Ona również zniknie raczej dopiero po faktycznym przejęciu władzy. Miejmy nadzieję, że ewentualnym powodem do silnej korekty nie staną się próby majstrowania przy PPK, zwłaszcza pomysły ograniczenia znaczenia krajowego rynku w strukturze portfeli.