Jednak w przeciągu kolejnej godziny dość szybko powróciliśmy poniżej 1,4250, aby na powrót powrócić powyżej tego poziomu po godz. 16:00. Widać było, iż rynek naśladuje krótkoterminowe ruchy głównych giełdowych indeksów. Trudno się temu dziwić, skoro danych makroekonomicznych nie było dzisiaj wiele. O godz. 11:00 okazało się, iż stopa bezrobocia w strefie euro wzrosła w kwietniu do 9,2 proc. wobec prognozowanych 9,1 proc. Dane gorsze dla euro, które jednak zostały zignorowane. Rynek zlekceważył też wypowiedź sekretarza Skarbu, Timothy’ego Geithnera, który zdradził, iż podczas swojej wizyty w Chinach zapewniał swoich gospodarzy o tym, iż Stany Zjednoczone wciąż wierzą w mocnego dolara, a wysoki deficyt jest stanem przejściowym. Opublikowane o godz. 16:00 dane o podpisanych przedwstępnych umowach na sprzedaż domów, których dynamika nieoczekiwanie wyniosła w kwietniu aż 6,7 proc. m/m, sprowadziły dolara ponownie na dzienne minima. I tak po godz. 16:30 kurs EUR/USD był bliski przełamania poziomu 1,43. Do kluczowych 1,44 mamy zatem coraz bliżej.

Na rynku złotego nie działo się dzisiaj wiele. Martwi jednak słabość naszej waluty w kontekście nowych rekordów ustanawianych przez giełdowe indeksy przy wyraźnym spadku globalnej awersji do ryzyka. Może to sugerować, iż w momencie korekty na giełdach, która prędzej, czy później nadejdzie, będziemy świadkami wyraźniejszego osłabienia złotego. Motorem będą tutaj obawy związane z tegorocznym budżetem i słynną już, oczekiwaną na lipiec jego nowelizacją. O godz. 16:49 za euro płacono 4,4950 zł, dolar był wart 3,1450 zł, a frank drożał do 2,96 zł.

Opracował: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ S.A.