Na początku dzisiejszej sesji na rynku międzybankowym za euro należało zapłacić 4,2700 zł, a za dolara ponad 2,9000 zł.
Główną przyczyną porannego osłabienia złotego (oraz innych walut naszego regionu) są obawy o stabilność finansową Łotwy. W ostatnich dniach w gospodarce tego kraju pojawiło się sporo problemów, które ograniczają jego wiarygodność inwestycyjną oraz zagrażają wstrzymaniem pomocy finansowej ze strony MFW oraz Komisji Europejskiej. Łotewski rząd zobowiązany jest bowiem do systematycznego ograniczania wydatków fiskalnych – rocznie o 1 mld dolarów do 2012 r. Warunek ten został spełniony w ustawie budżetowej na najbliższy rok, budżet w 2010 r. zakłada jednak cięcia wysokości 750 mln dolarów, co nie podoba się pożyczkodawcom. Drugim problemem, budzącym niepokój inwestorów, który właściwie przysłonił nawet kwestie fiskalne, jest ostatnia propozycja rządu, zakładająca ograniczenie wartości zaciągniętych kredytów hipotecznych do poziomu bieżącej wyceny nieruchomości stanowiących ich zastaw. W obliczu bardzo silnego spadku cen nieruchomości, banki w przypadku wprowadzenia w życie tego typu ustawy poniosłyby bardzo duże straty. Ponieważ większość kredytów hipotecznych denominowana jest w euro, na rynku pojawiły się spekulacje dotyczące możliwej dewaluacji łata. Część inwestorów doszła bowiem do wniosku, że wspomniana propozycja rządu ma na celu ograniczenie strat pożyczkobiorców w momencie silnego obniżenia wartości krajowej waluty.
Efektem tych niepokojów jest m.in. wzrost oprocentowania kontraktów CDS na długoterminowe obligacje rządu Łotwy z poziomu ok. 515 punktów bazowych w środę do prawie 530 pb w czasie wczorajszej sesji.
W czwartek w notowaniach EUR/USD dominowały wzrosty. Kurs tej pary walutowej zdołał nawet przekroczyć poziom 1,4800. W trakcie dzisiejszej sesji azjatyckiej obserwowaliśmy jednak odreagowanie tej zwyżki. Kurs EUR/USD zszedł w okolice poziomu 1,4700. Jako pretekst do wspomnianej korekty inwestorzy wykorzystali wystąpienie szefa Fed, B. Bernanke. Powiedział on, że Rezerwa Federalna jest przygotowana na zacieśnienie polityki pieniężnej w momencie, gdy sytuacja w amerykańskiej gospodarce wystarczająco się poprawi. Było to jedno z pierwszych wystąpień prezesa Fed od momentu rozpoczęcia się kryzysu, na którym poruszona została kwestia ewentualnej podwyżki stóp w przyszłości. B. Bernanke powtórzył jednak równocześnie, że nastawienie amerykańskich władz monetarnych do polityki pieniężnej pozostanie łagodne przez „dłuższy czas”. Wobec tego ostatniego zdania trudno oczekiwać, by ruch spadkowy kursu EUR/USD po wystąpieniu szefa Rezerwy Federalnej okazał się trwały, wynika z niego bowiem, że stanowisko Fed nie uległo większej zmianie.
Swojego nastawienia do polityki pieniężnej nie zmienił również Europejski Bank Centralny. Na wczorajszej konferencji prasowej szef tej instytucji J.C. Trichet powiedział, że stopy procentowe w strefie euro są obecnie na odpowiednim poziomie. Wskazał on również na to, iż w średnim terminie presja inflacyjna w Eurolandzie będzie w dalszym ciągu niska. W związku z tym trudno oczekiwać, by w najbliższych miesiącach ECB zdecydował się na zacieśnienie polityki pieniężnej.