Tym razem inwestorzy też rozczarowali się wynikami amerykańskich spółek (General Electric miał niższe przychody, a Bank of America większą stratę), co doprowadziło do korekty na giełdach i wzmocniło dolara.
Ale podobnie jak wczoraj po spadku poniżej 1,4850 na EUR/USD, zaczęła się mocniej uaktywniać strona popytowa. O godz. 16:12 euro było warte 1,4870 USD. Dzisiejsze minimum to 1,4848. Kluczowy poziom – 1,4842 – wciąż pozostaje , zatem niepokonany.
Z danych makro na plus trzeba zaliczyć te o napływie kapitałów netto w sierpniu (+10,2 mld USD wobec odpływu o 107,7 mld USD w lipcu), a także dynamikę produkcji przemysłowej we wrześniu (wzrost o 0,7 proc. m/m przy szacunkach na poziomie 0,2 proc. m/m), chociaż była ona niższa, niż w sierpniu (1,2 proc. m/m). Rozczarowały natomiast dane o nastrojach konsumenckich. Indeks sporządzany przez Uniwersytet w Michigan spadł do 67,6 pkt. z 73,5 pkt. w końcu września. Oczekiwano, iż obniży się jedynie do 73,3 pkt.
W kraju wydarzeniem była publikacja danych Głównego Urzędu Statystycznego nt. płac. We wrześniu ich dynamika wyniosła 3,3 proc. r/r wobec spodziewanych 2,9 proc. r/r. To jednak wciąż poniżej inflacji (ta w ubiegłym miesiącu wyniosła 3,4 proc. r/r). Dane nie mają, więc większego znaczenia.
Istotniejszy może być news z Łotwy, iż tamtejszy rząd zaakceptował plan cięć wydatków w przyszłorocznym budżecie na kwotę 1,04 mld USD, a premier zapewnił, iż uzyska on poparcie parlamentu.