Złoty ma szansę konsolidować się kolejną sesję z rzędu – większa zmienność może pojawić się dopiero po publikacji danych z amerykańskiego rynku pracy. Nastroje w naszym regionie wspierają ostatnie komentarze J.C. Trichet’a, który pozytywnie ocenia kondycję gospodarki polskiej oraz to jak poradziła sobie z kryzysem. Dobrze na sentyment inwestycyjny podziałało również podniesienie przez agencję ratingową Fitch oceny długu Turcji z BB- do BB+.
Mniejszy entuzjazm panuje na czeskim rynku. Przyczyniają się do tego ostatnie problemy w sektorze finansów publicznych Czech. Zdaniem Związku Banków Czeskich ożywienie w krajowej gospodarce może być zagrożone przez rosnący deficyt oraz dług publiczny. Tamtejsza gospodarka skurczy się w bieżącym roku o 5%, natomiast w 2010 r. PKB powinien wzrosnąć o 0,3%. Deficyt finansów publicznych wyniesie tam w 2009 r. 6,6% PKB – Czechy, podobnie jak Polska, zostały objęte przez Komisję Europejska procedurą nadmiernego deficytu.
Według szacunków czeskiego Ministerstwa Finansów, ze względu na rosnący deficyt, potrzeby pożyczkowe kraju zwiększą się w przyszłym roku o 4%, co oznacza, iż rząd by zachęcić inwestorów do zakupów obligacji krajowych będzie musiał podnieść oprocentowanie długu, co z kolei zwiększy znacząco koszty pozyskania kapitału.
Podczas wczorajszej sesji kurs EUR/USD zbliżył się do poziomu tegorocznego szczytu, ustanowionego w minionym tygodniu w pobliżu poziomu 1,5140. Próba przebicia tej bariery jednak się nie powiodła, co zaowocowało odreagowaniem w kierunku 1,5040. Dzisiaj o godz. 9.40 za euro płacono ok. 1,5070 USD. W najbliższych godzinach w notowaniach tej pary walutowej będziemy prawdopodobnie obserwować stabilizację.
Uczestnicy rynku oczekiwać będą bowiem na oficjalny, listopadowy raport z amerykańskiego rynku pracy. Zostanie on przedstawiony o godz. 14.30. Po jego publikacji zmienność kursu EUR/USD z pewnością wzrośnie. Prognozy odnośnie najważniejszego wskaźnika ze wspomnianego raportu – zmiany zatrudnienia poza sektorem rolniczym są dość optymistyczne (ang. payrolls), wobec czego stosunkowo łatwo może być o negatywne rozczarowanie. Inwestorzy oczekują, że liczba miejsc pracy w USA spadła o 130 tys., poprzednio odnotowała zniżkę o 190 tys. Z drugiej strony, gdyby prognozy te jednak się sprawdziły, będzie to bardzo pozytywny sygnał dla rynku. Od sierpnia bowiem wskaźnik ten kształtuje się w pobliżu poziomu -200 tys. nie wskazując na zbytnią poprawę.