Podekscytowani inwestorzy przystąpili do kupowania ryzykownych aktywów - akcji i surowców, a także walut rynków wschodzących. Na wzroście apetytu na ryzyko bardzo skorzystał złoty, który wykorzystał nadarzającą się okazję do ataku na kluczowe z technicznego punktu widzenia poziomy.

Za sprawą gwałtownego popołudniowego spadku (z ok. 4,09 do 4,033 tuż po godzinie 16.00) kurs EUR/PLN przebił serię letnich dołków i zanotował 11-miesięczne minimum. Długoterminowy trend spadkowy zapoczątkowany w lutym (w tym samym czasie co hossa na GPW) zyskał potwierdzenie. Trzeba jednak pamiętać, że ponieważ na rynku walutowym działa duża liczba wytrawnych graczy i na krótką metę wszelkie sygnały techniczne są błyskawicznie "konsumowane", to niekoniecznie należy oczekiwać natychmiastowej kontynuacji tendencji spadkowej.

Od typowego schematu rozwoju wydarzeń odbiegała natomiast sytuacja w piątek na rynku eurodolara. Kurs EUR/USD po danych z rynku pracy gwałtownie poszedł w dół (czyli umocnił się dolar). Tymczasem według standardowego schematu powinno być odwrotnie - dolar powinien się osłabić za sprawą wzrostu apetytu na ryzyko.