Do niedawna normą było to, że im lepsze były dane o sytuacji amerykańskiej gospodarki, tym gorzej dla dolara, ponieważ inwestorzy pozbywali się tej uważanej za dobrą na czasy kryzysu waluty, przenosząc pieniądze w kierunku bardziej ryzykownych i (potencjalnie) bardziej dochodowych lokat, np. na rynkach wschodzących.

Bardzo dobre dane z amerykańskiego rynku pracy sprzed tygodnia zaburzyły tę logikę. Mimo optymizmu na rynkach dolar nie tylko przestał się osłabiać, ale wręcz podążył w zupełnie przeciwnym kierunku. W minionym tygodniu ta tendencja została podtrzymana. W piątek ok. godziny 17 kurs EUR/USD spadł w okolice 1,46, co jest poziomem najniższym od przeszło dwóch miesięcy.

Na ogół tłumaczy się tę zmianę w sposobie zachowania dolara oczekiwaniami dotyczącymi stóp procentowych. Ewentualne szybsze zaostrzenie polityki pieniężnej w USA (właśnie pod wpływem szybszego, niż się spodziewano ożywienia gospodarczego) byłoby wsparciem dla tamtejszej waluty. Tym bardziej że jednocześnie pojawiają się czynniki niesprzyjające euro, takie jak napięcia fiskalne w peryferyjnych krajach strefy euro (Grecja, Hiszpania).