We wtorek sporo się działo na rynku walutowym. Złoty, który rozpoczął notowania od umocnienia, za sprawą pogorszenia nastrojów na europejskich rynkach do godziny 14-tej znajdował się pod presją sprzedających. Styczniowy spadek indeksu niemieckiego instytutu ZEW z 50,4 pkt. do 47,2 pkt. (prognoza: 50 pkt.), jak również silna , bo sięgająca 1,5 centa, przecena europejskiej waluty w relacji do dolara, dodatkowo proces ten wsparły. Efektem był wzrost kursu USD/PLN z porannego minimum na 2,7790 zł do dziennego maksimum na 2,83 zł oraz wzrost EUR/PLN z 4,0020 zł do 4,0360 zł.
Sytuacja na rynku zmieniła się po wejściu do gry inwestorów ze Stanów Zjednoczonych. Wówczas stało się jasne, że wcześniejszy pesymizm europejskich graczy był przesadzony. Doskonale w tę zmianę nastrojów wkomponowały się grudniowe dane o przeciętnym wynagrodzeniu i zatrudnieniu w Polsce. Wynagrodzenia wzrosły o 6,5 proc. w skali roku, wobec prognozowanego wzrostu o 3,2 proc. i wobec wzrostu o 2,3 proc. w listopadzie. Natomiast zatrudnienie spadło o 1,8 proc., wobec prognozowanego spadku o 1,9 proc. i spadku o 2,2 proc. miesiąc wcześniej. Oba raporty potwierdzają rynkowy optymizm przed zaplanowaną na czwartek publikacją danych o dynamice produkcji przemysłowej. W grudniu prognozuje się jej wzrost o 11 proc. w skali roku. Miesiąc wcześniej wzrost ten sięgnął 9,8 proc.
Układ sił na wykresach USD/PLN i EUR/PLN nie zmienił się po dzisiejszym dniu. Dolar w dalszym ciągu konsoliduje się w przedziale 2,7729-2,8232 zł, z której wybicie powinno nastąpić dołem. Na wykresie EUR/PLN natomiast utrzymuje się silna przewaga podaży, co powinno skutkować szybkim spadkiem poniżej psychologicznego poziomu 4 zł.
W środę o losach złotego rozstrzygną nastroje na rynkach finansowych. O tych zaś zdecydują m.in. wyniki amerykańskich spółek publikowane dziś po sesji i jutro przed sesją na Wall Street. Utrzymujące się dobre nastroje na rynkach finansowych, jak również dobry sentyment do złotego sprawia, że spadki USD/PLN i EUR/PLN są najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.
Marcin R. Kiepas
