Sytuacja na rynkach międzynarodowych od początku do końca determinowała zachowanie złotego. Inwestorzy natomiast zignorowali publikowane dziś przez Główny Urząd Statystyczny i Narodowy Bank Polski dane o inflacji bazowej, cenach producentów oraz dynamice produkcji przemysłowej.
Zaskoczeniem był zwłaszcza brak reakcji na te ostatnie dane, które silnie różniły się od prognoz. W grudniu produkcja wzrosła o 7,4 proc. rok do roku wobec prognozowanego wzrostu o 11 proc. i wzrostu o 9,9 proc. w listopadzie.
Dzisiejsze wzrosty USD/PLN i EUR/PLN ostatecznie potwierdzają zmianę układu sił na wykresach tych par. Strona popytowa przejęła kontrolę nad rynkiem w perspektywie krótkoterminowej, zahamowując proces aprecjacji złotego. Tym samym w najbliższych tygodniach jest mało prawdopodobne, żeby kurs dolara spadł poniżej 2,75 zł, a euro poniżej psychologicznej bariery 4 zł. Należy natomiast oczekiwać testów odpowiednio poziomów 2,94-2,95 zł i 4,10-4,12 zł.
Nie można też wykluczać znacznie większych wzrostów USD/PLN i EUR/PLN. Jednak tylko wówczas, gdy na rynkach finansowych dojdzie do kilkutygodniowego załamania nastrojów.Ostatnie osłabienie złotego nie zmienia natomiast sytuacji średnioterminowej na wykresach polskich par. W dalszym ciągu trend jest spadkowy, a na koniec roku złoty będzie mocniejszy niż obecnie.
Marcin R. Kiepas