To zaowocowało wzrostem do nowych tygodniowych maksimów – 4,1013 dla pary EURPLN i 2,9989 dla USDPLN. Osłabienie złotego w relacji do skali ruchu na zewnątrz nie jest jednak duże.
Nastrojów nie poprawił rządowy raport z amerykańskiego rynku pracy. W styczniu w amerykańskiej gospodarce ubyło 20 tys. miejsc pracy, podczas gdy rynek oczekiwał niewielkiego wzrostu zatrudnienia. Co prawda stopa bezrobocia obniżyła się do 9,7%, jednak pochodzi ona z innego badania, uważanego za nieco mniej wiarygodne. Dane nie przyczyniły się co prawda do kolejnej fali wyprzedaży, jednak nie zapewniły również tak oczekiwanej poprawy nastrojów. Wzrost notowań EURPLN został zatrzymany w okolicach poziomu 4,10, podobnie jak w minionym tygodniu. To może być pewien opór dla EURPLN. Pewną rolę mógł odegrać psychologiczny poziom 3 złotych za dolara. Po rozpoczęciu sesji na Wall Street spadki an rynkach akcji wyhamowały a złoty wykorzystał to do odrobienia części strat – notowania EURPLN obniżyły się do 4,08, zaś USDPLN 2,98.
Tydzień kończy się sporym osłabieniem w relacji do poniedziałku, kiedy to po raz pierwszy od roku euro kosztowało mniej niż 4 złote. Mimo wszystko tydzień ten odzwierciedla siłę polskiej waluty. Notowania na amerykańskim rynku akcji są bowiem najniższe od początku listopada, zaś pary EURUSD najniższe od maja. W tej sytuacji brak panicznej wyprzedaży polskiej waluty należy uznać za sukces.
Skala potencjalnego dalszego osłabienia zależeć będzie od tego, czy korekta na globalnych rynkach akcji będzie się przedłużać. Istnieje takie ryzyko, choć spadki nie powinny być już duże, gdyż nie są one uwarunkowane zmieniającą się sytuacją fundamentalną. Inwestorzy będą mieli czas na przemyślenie ostatnich ruchów – istotne dane w przyszłym tygodniu (sprzedaż detaliczna w USA, PKB w Niemczech) mamy dopiero pod koniec tygodnia.
Przemysław Kwiecień