Po dwóch dniach gwałtownej wyprzedaży, europejskie giełdy, w tym również warszawska, zyskują na wartości, rosnąc o 0,5-1 proc. Wzrosty te są odpowiedzią na piątkowy zwrot na Wall Street, gdzie stronie popytowej rzutem na taśmę udało się na zamknięciu odrobić silne straty jakie miały miejsce w ciągu sesji. Pomaga również wzrostowe odbicie na EUR/USD. Szkodzić może natomiast wypowiedź ministra finansów Jacka Rostowskiego, który w wywiadzie dla jednego z dzienników oświadczył, że nie widzi powodów do dalszego umocnienia złotego.
Z punktu widzenia kształtowania się sytuacji technicznej, dzisiejsze umocnienie złotego ma pewne znaczenie tylko w przypadku EUR/PLN. Para ta odbiła się bowiem od bariery w okolicach 4,10 zł, która pod koniec stycznia powstrzymała wzrosty. W sprzyjających okolicznościach, a więc w sytuacji gdy rynki akcji, giełdy i kurs EUR/USD rozpoczną korektę ostatnich silnych spadków, może to nawet zapowiadać ponowny atak na 4 zł. Jednak już bez możliwości trwałego pokonania tego poziomu. Nie zmieniła się natomiast sytuacja na wykresie USD/PLN. Na gruncie analizy technicznej obserwowane w dniu dzisiejszym spadki są jedynie ruchem powrotnym do przełamanej w ostatni czwartek bariery podażowej 2,9265-2,9338 zł, jaką wyznacza pięć kolejnych lokalnych szczytów utworzonych na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy. Ruch ten powinien poprzedzać wzrost w kierunku 3,10-3,15 zł. Powyższy scenariusz trafi do kosza w sytuacji, gdy dolar powróci poniżej 2,90 zł. Szczególnie, jeżeli będzie to mieć miejsce jeszcze w tym tygodniu.
Marcin R. Kiepas
X-Trade Brokers DM S.A.