Przyczyn sukcesu dolara jest kilka. Wspierają go publikowane w USA relatywnie korzystne dane makroekonomiczne, które wzmagają przekonanie inwestorów o tym, że zbliża się zacieśnienie przez Fed wyjątkowo luźnej polityki monetarnej.

Sam bank centralny dolał oliwy do ognia przez podniesienie w czwartek wieczorem stopy dyskontowej (z 0,5 do 0,75 proc.) oraz wprowadzenie kilku modyfikacji w programach pożyczkowych, co zostało zinterpretowane przez rynki jako pierwszy krok w normalizacji polityki pieniężnej. Dolarowi pomagają też wciąż utrzymujące się obawy o sytuację fiskalną niektórych krajów strefy euro zniechęcające inwestorów do kupowania wspólnej waluty.

Jedną z konsekwencji spadku eurodolara jest konsolidacja kursu złotego wokół poziomu 4,00 względem euro. Najbliższe dni najprawdopodobniej nie przyniosą w tym większych zmian. Również ceny polskich papierów dłużnych, podążające za notowaniami złotego, nie powinny w związku z powyższym istotnie się zmienić.